Wojciech Inglot, założyciel polskiego imperium kosmetycznego, zmarł niespodziewanie w wieku 57 lat w swoim rodzinnym mieście Przemyślu. Tutaj znajdują się również zakład produkcyjny oraz laboratorium, w którym biznesmen spędzał godziny nad opracowywaniem nowych produktów.

„Firma nazwana jego nazwiskiem stała się jednym z czołowych przykładów historii polskiego sukcesu za granicą” - pisze brytyjski dziennik.

“FT” wspomina życiorys polskiego przedsiębiorcy, który jeszcze nie tak dawno, bo kilka miesięcy temu, udzielił gazecie wywiadu. „Wiele czasu spędzał w powietrzu – latając pomiędzy Buenos Aires a Las Vegas i Szanghajem. Biznesmen przekonywał do otwierania nowych sieci franczyzowych Inglota. Kiedy zakładał swój biznes w 1983 roku, otwieranie firmowych sklepów w Dubaiu, Toronto, Sydney, Moskwie czy Kuala Lumpur znajdowało się poza sferą jego najśmielszych wyobrażeń" - pisze Jan Cienski.

“Do 1987 roku zdecydował się na kosmetyki, wnosząc powiew koloru do Polski w czasach, gdy lepsza szminka czy lakier do paznokci były niemal niemożliwe do dostania”, czytamy w artykule. Wraz z końcem ery komunizmu w 1989 roku jego firma mogła otworzyć się na cały świat. I tak się stało.

Reklama