Rafał Benecki, współpracownik Mateusza Szczurka z banku ING, powiedział w rozmowie z agencją Reutersa, że nowy minister finansów ma duże dokonania jako ekonomista. Zauważył też, że Szczurek nie jest zwolennikiem żadnej określonej myśli ekonomicznej, ale wspiera racjonalne rozwiązania.

Z kolei odchodzący minister finansów Jacek Rostowski oświadczył, że Mateusz Szczurek "to bez wątpienia najzdolniejszy z młodej generacji polskich ekonomistów". Jak zaznaczył dotychczasowy wicepremier, to była jego rekomendacja i cieszy się, że premier Tusk ją przyjął.

Poniżej prezentujemy kilka archiwalnych wypowiedzi Mateusza Szczurka, w których zajmował stanowisko wobec bieżących kwestii.

We wrześniu tego roku nowy minister finansów Mateusz Szczurek udzielił wywiadu Telewizji Republika, w której komentował proponowane przez rząd zmiany w systemie emerytalnym.

Reklama

- Zarzut, który często pojawia się w stosunku do zmian w OFE brzmi: ile warte są obietnice ZUS w stosunku do tego, co gwarantuje system półpubliczny, czyli obowiązkowe OFE, i czy obligacje skarbowe są lepszym zobowiązaniem państwa - tego samego przecież - niż emerytury z ZUS. Wcale nie jestem pewien, czy ta różnica jest tak istotna – mówił Szczurek na antenie TV Republika. Zauważył także, że nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, czy państwo chętniej wyprze się zobowiązań wobec swoich obligatariuszy, czy też wobec obywateli w systemie emerytalnym. Jak spostrzegł, pojawiają się opinie głoszące, że to właśnie system prywatny chroni przed nadmiernym wzrostem emerytur, państwo może bowiem pod polityczną presją chętniej podwyższać świadczenia.

Na pytanie, czy trzy miesiące to wystarczająco długi czas na podjęcie właściwej decyzji dotyczącej wyboru pomiędzy OFE a ZUSem, Szczurek odpowiedział, że aż do emerytury nie będziemy wiedzieli, jaka decyzja jest słuszna. Deklarował jednak, że przynajmniej na początku wybierze OFE, m. in. dlatego, że opłaty za ich zarządzanie będą niższe, ale także dlatego, że przejście do ZUS będzie możliwe zawsze, a do OFE nie. Dziś wiemy jednak, że rządowy projekt zakłada możliwość przejścia w obie strony.

W maju tego roku Mateusz Szczurek zabrał głos w dyskusji na temat nowelizacji budżetu. Nowy minister finansów podkreślał wtedy, że większych wpływów do budżetu rząd nie powinien szukać w kieszeniach podatników, a raczej na rynku. - Podnoszenie podatku dochodowego lub VAT zmusiłoby konsumentów do jeszcze większych oszczędności, co dodatkowo hamowałoby gospodarkę – tłumaczył w maju ekonomista.

Z kolei w kwietniu 2011 roku w rozmowie z portalem Forsal.pl wskazywał, że w tamtym czasie Polska korzystała z kłopotów pogrążonych w kryzysie państw Europy – Grecji, Portugalii czy Hiszpanii. Wskazywał wtedy, że polskie obligacje drożały razem z niemieckimi bundami, a „inwestorzy postrzegają nasz kraj jako zupełnie inny świat” od Południa Europy.

W styczniu 2011 roku Mateusz Szczurek wypowiadał się w dość sceptycznym tonie o idei euroobligacji. – Takie obligacje oznaczają poważną konkurencję dla polskich papierów, których rentowność jest dziś sytuowana gdzieś pomiędzy Niemcami a Grecją. Krótko mówiąc, rządowi w Warszawie byłoby trudniej pożyczać, gdyby takie wspólne papiery całej strefy euro pojawiły się nagle na rynku – mówił Dziennikowi Gazecie Prawnej nowy minister finansów.

W kontekście problemów gospodarczych Włoch Mateusz Szczurek zajął także stanowisko na temat wpływu deficytu budżetowego na postrzeganie kraju przez rynki finansowe. – Wiarygodność danego kraju dla rynków finansowych zależy dziś głównie od możliwości generowania wzrostu. Deficyt budżetowy ma mniejsze znaczenie, o ile rząd nie robi czegoś zupełnie nieodpowiedzialnego – w październiku 2010 roku mówił DGP Mateusz Szczurek, wtedy jako ekonomista banku ING.

>>> Czytaj więcej o dzisiejszych zmianach w rządzie