Brytyjski parlament zaprosił mera francuskiego Calais, Natachę Bouchart, aby przedstawiła swoje poglądy na problem imigrantów z Afryki i Azji, koczujących tam w nadziei, że uda im się dostać się do Anglii.

W tym roku w Calais dokonano już 7500 aresztowań za próby nielegalnego przekroczenia granicy, głównie w ciężarówkach przeprawiających się promami lub tunelem pod kanałem La Manche.

Brytyjski rząd pomaga Calais dotacją w wysokości 12 mln funtów, ale Natacha Bouchart zagroziła, że jeśli nie zrobi więcej, wyprosi brytyjskie służby graniczne, które od 11 lat obsadzają stanowiska po francuskiej stronie tunelu i w porcie. Wyśmiała też sprowadzenie do Calais ogrodzenia, które poprzednio strzegło szczytu NATO w Walii. Komisja spraw wewnętrznych Izby Gmin zapytała ją, w czym upatruje przyczyn problemów w Calais.

>>> Czytaj też: Cameron stawia się UE. Wielka Brytania nie chce oddać 2 mld euro długu

Reklama

"Pierwszą przyczyną problemu imigracji są międzynarodowe konflikty" - powiedziała Natacha Bouchart - "Drugą jest brak ogólnoeuropejskiej solidarności i strategii. A trzecią - aspiracje imigrantów i posunięcia brytyjskiego rządu, które ich przyciągają."

Brytyjskie media cytują dziś dla ilustracji listy, jakie piszą ci imigranci, którym udało się zmylić straże: że po złożeniu podania o azyl w Anglii dostają od razu 36 funtów zasiłku, mieszkają gdzie chcą i pracują nielegalnie, a w razie odmowy azylu mogą się odwołać, lub zniknąć i nikt ich nie ściga.