Prezes Najwyższej Izby Kontroli dodał, że zaangażowanie strażników gminnych i miejskich w obsługę fotoradarów, zwłaszcza przenośnych jest podyktowane w wielu wypadkach chęcią podreperowania gminnego budżetu, niż troską o bezpieczeństwo. W toku naszej kontroli stwierdziliśmy, że są gminy, które nawet od 20 do 40 proc. przychodów rocznych mają z mandatów nałożonych z fotoradarów - powiedział Kwiatkowski.

Z raportu NIK-u wynika natomiast, że lokalizacja większości samorządowych fotoradarów stacjonarnych nie budzi zastrzeżeń. - Ich maszty stanęły najczęściej w miejscach, gdzie wcześniej dochodziło do niebezpiecznych wypadków - mówił Kwiatkowski.

Kontrola NIK-u wykazała również, że samorządy źle księgowały dochody z mandatów karnych. W rezultacie Izba nie była w stanie stwierdzić, czy pieniądze pochodzące z fotoradarów zostały przeznaczone na poprawę infrastruktury i inne działania związane z bezpieczeństwem ruchu drogowego, jak mówią przepisy.

>>> Czytaj też: Odcinkowy pomiar prędkości lepszy od fotoradarów? GITD szykuje nową broń

Reklama