W jego opinii skoro USA chcą zbroić ukraińską armię, to prezydent Rosji powinien dysponować prawem, wprowadzenia wojsk na Ukrainę.

Jemielianow twierdzi, że prezydentowi należy przywrócić prawo wysłania wojska za granicę natychmiast po tym, gdy w Waszyngtonie zostanie podpisany stosowny dokument o dozbrojenia ukraińskiej armii.

-„Nie możemy czekać, aż Ukraina będzie uzbrojona i stanie się realnym zagrożeniem dla Rosji” - cytuje wypowiedź rosyjskiego deputowanego portal „Rambler.ru”. Polityk twierdzi, że Stanom Zjednoczonym nie zależy na stabilności Ukrainy, ale Waszyngton chce mieć w tym regionie antyrosyjskiego rebelianta.

Ukraina stanie się "głodnym krajem z antyrosyjskim rządem"?

Reklama

-„Za kilka lat Ukraina będzie biednym, głodnym krajem z antyrosyjskim rządem, który będzie wychowywał uzbrojone po zęby społeczeństwo w nienawiści do Rosji” - przekonuje Jemielianow.

Prezydent Rosji już raz dostał od Rady Federacji prawo użycia wojska po za granicami państwa. I choć Moskwa twierdziła, że Władimir Putin nie skorzystał z tego prawa, to właśnie wtedy na Krymie pojawiły się tak zwane „zielone ludziki”. Pod koniec czerwca rosyjski senat cofnął to prawo, wychodząc z założenia, iż nie jest ono na razie potrzebne.

Sytuacja na Ukrainie

Tymczasem ukraiński sztab operacji antyterrorystycznej informuje, że zanotowano dziś 5 ostrzałów pozycji wojska. Od wtorku w Zagłębiu Donieckim obowiązuje kolejne zawieszenie broni.

Sztab twierdzi też, że doszło do prowokacji. Bojówkarze ostrzelali z wyrzutni Grad szkołę koło Pawłopola. Na miejsce sprowadzili później misję OBWE przekonując, że zrobiły to ukraińskie wojska.

Tymczasem organizacja nie potwierdza informacji o wycofaniu ciężkiego sprzętu przez separatystów ze strefy przyfrontowej, jak informowali kilka dni temu bojówkarze. OBWE twierdzi, że nadal istnieje ryzyko eskalacji konfliktu.

Z kolei batalion Wostok walczący po stronie separatystów opuszcza Zagłębie Donieckie. Składał się on z najemników z Osetii Południowej.

Służba Graniczna potwierdziła wjazd rosyjskiego IX konwoju humanitarnego. Przyjechało ponad 130 ciężarówek. Rosjanie twierdzą, że są tam produkty spożywcze i pierwszej potrzeby. Zazwyczaj po przybyciu takiego konwoju zwiększa się liczba ataków na ukraińskie posterunki.

Jest szansa na utrzymanie rozejmu

Jest duża szansa na to, że rozejm w Donbasie będzie utrzymany - uważa ukraiński politolog Jurij Rajchel. Jak prognozuje, przynajmniej do końca pierwszego kwartału przyszłego roku strony konfliktu powstrzymają się od zdecydowanych działań zbrojnych.

Ekspert w rozmowie z IAR zaznacza, że rozejm jest na rękę zarówno Rosji, jak też samym separatystom, którzy muszą zmierzyć się z coraz gorszą sytuacją humanitarną na opanowanych przez siebie terytoriach. Jednak Jurij Rajchel jest sceptyczny co do możliwości polepszenia warunków życia na terytoriach okupowanych przez prorosyjskie siły. Jego zdaniem separatyści nie mają do tego, ani finansowych, ani organizacyjnych zasobów, a Moskwa nie jest skłonna te zasoby im dostarczyć.

Jak dodaje, zawieszenie broni opłaca się również Ukrainie, która będzie miała czas na wzmocnienie swoich wojsk. Jego zdaniem, ukraińska armia na tym może skorzystać. Jak wyjaśnia, w pierwszym kwartale następnego roku planowane jest wznowienie dużych dostaw nowoczesnego uzbrojenia wyprodukowanego w zakładach zbrojeniowych Ukrainy.
Jednak główną rolę, zdaniem eksperta odgrywać będzie Kreml. A ten, jak podkreśla Jurij Rajchel, boryka się z pogarszającą się sytuacją ekonomiczną, co skłania Moskwę raczej do wyciszenia konfliktu. Taki stan utrzyma się zdaniem Jurija Rajchela przynajmniej do końca pierwszego kwartału przyszłego roku.

Zdaniem eksperta to, jaka będzie dynamika tego pogorszenia, możemy prognozować do marca. Do tego czasu, jak podkreśla Jurij Rajchel, trendy będą raczej negatywne, zarówno jeśli chodzi o ceny paliw, jak też związany z nimi kurs rubla. „Ale jaka będzie ekonomiczna perspektywa Rosji w całym 2015 roku, trudno jest na razie powiedzieć” - zaznacza ekspert.
Rajchel podkreśla, że na rozwój sytuacji będzie miał wpływ również Zachód. Jak dodaje, twarda polityka wobec Kremla zwiększa szanse na spokój w Donbasie. I o ile pozycja Stanów Zjednoczonych jest raczej zdecydowana, to, jak podkreśla Jurij Rajchel, stanowisko Unii Europejskiej odnośnie polityki sankcji wobec Rosji wciąż jest chwiejne.

UE rozważa zniesienie sankcji

Unia Europejska rozważa zniesienie sankcji wobec niektórych osób z otoczenia byłego prezydenta Wiktora Janukowycza, które znalazły się na unijnej czarnej liście. Pojawiły się bowiem wątpliwości co do podstawy prawnej utrzymywanych restrykcji.

Sankcje wobec łącznie 22 polityków i oligarchów związanych z dawnym ukraińskim reżimem zostały wprowadzone na podstawie zarzutów o defraudację publicznych pieniędzy. Na unijnej czarnej liście znalazł się m.in. były prezydent Janukowycz, jego synowie, były premier, były minister spraw wewnętrznych oraz były prokurator generalny. Pieniądze tych osób ulokowane na kontach w europejskich bankach zostały zamrożone.

Decyzje o restrykcjach zostały podjęte we współpracy z ukraińskim wymiarem sprawiedliwości, który prowadził postępowania w sprawie sprzeniewierzenia środków. Jak powiedział jednak w piątek wysoki rangą unijny dyplomata niektóre z tych osób nie są już objęte dochodzeniem na Ukrainie, więc Unia rozważa zniesienie wobec nich swoich restrykcji. Dyplomata zastrzegł jednocześnie, że na razie żadna decyzja w tej sprawie nie została podjęta.

>>> Czytaj też: Rubel o krok od historycznej przeceny. Oszczędności Rosjan topnieją z dnia na dzień