Premier Węgier Viktor Orban i rząd Polski chcą wspólnie kierować Europą Środkową – pisze we wtorek analityk węgierskiego portalu Portfolio, podkreślając, że wiele posunięć polskich władz jest powtórzeniem tego, co zrobiono na Węgrzech.

„Nowy rząd rozpoczął urzędowanie w Polsce ponad pół roku temu i od tego czasu wprowadził w kraju gruntowne zmiany. Gabinet kierowany przez centroprawicowe Prawo i Sprawiedliwość kopiuje model węgierski sprzed paru lat i niemal wszystkie ważne posunięcia przejął od rządu Orbana” – pisze Karoly Beke.

Zwraca on uwagę, że w ostatnim czasie znacznie poprawiły się polsko-węgierskie stosunki gospodarcze i polityczne, a także podejmowane są wysiłki, by tchnąć nowe życie we współpracę Grupy Wyszehradzkiej. „Oczywiście jest to związane nie tylko z nowym rządem polskim, ale w trudnym okresie, jaki przeżywa obecnie Unia Europejska, oś węgiersko-polska wyraźnie próbuje zaoferować jakąś alternatywę” – czytamy.

Analityk pisze, że rząd Beaty Szydło przejął w niemal niezmienionej postaci wiele wcześniejszych rozwiązań z Węgier. Wskazuje m.in., że w obu krajach wprowadzono podatek bankowy, na Węgrzech upaństwowiono środki funduszy emerytalnych, a w Polsce są one stopniowo zmniejszane, na Węgrzech przekonwertowano na forinty kredyty w walutach obcych, a w Polsce jest to planowane.

>>> Czytaj też: Bershidsky: Referendum w sprawie imigrantów, czyli jak Orban manipuluje Węgrami

Reklama

„Jeśli do tego dodamy podjęcie takich decyzji o ładunku politycznym jak ograniczenie kompetencji Trybunału Konstytucyjnego czy nowa ustawa medialna, podobieństwo jeszcze bardziej rzuca się w oczy” – pisze Beke.

Wymienia on także różnice: obniżka opłat komunalnych i wprowadzenie jednolitej stawki podatku dochodowego od osób fizycznych na Węgrzech, program 500+ w Polsce czy to, że „(Polacy) są nieco bardziej wstrzemięźliwi na polu podatków branżowych, gdyż nie zwiększyli (na razie) obciążenia dla przedsiębiorstw energetycznych”.

„Pod względem politycznym największa różnica między Orbanem i jego polskimi przyjaciółmi polega na tym, że rząd węgierski stara się podtrzymywać dobre stosunki z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem, podczas gdy Warszawa niezmiennie widzi na Wschodzie zagrożenie i w konflikcie rosyjsko-ukraińskim stanęła jednoznacznie po stronie Ukraińców” – czytamy.

Analityk stara się też odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w Polsce udało się utrzymać dużo lepszy wzrost gospodarczy. Przypominając, że Polska jako jedyna uniknęła recesji po kryzysie 2008 r., ocenia, że stało się tak przede wszystkim dzięki wewnętrznej konsumpcji, która – jak się szacuje - także w najbliższych latach zapewni krajowi wzrost rzędu 3-4 proc.

Beke podkreśla, że na Węgrzech udział konsumpcji w PKB jest znacznie niższy – według danych Eurostatu z 2013 r. na Węgrzech wynosi 52,1 proc., a w Polsce 60 proc. „To znaczy, że węgierska gospodarka jest dużo bardziej zależna od czynników, które podlegają wahaniu, takich jak inwestycje" - zauważa.

„Przeciwko Polakom przemawia natomiast to, że rząd ma tam dużo mniejsze pole manewru budżetowego, choć ze względu na spowolnienie wzrostu należałoby je zwiększyć. Według szacunków w 2016 r. deficyt może wynieść 2,8 proc. PKB, a w 2017 r. 3,5 proc. To oznaczałoby teoretycznie złamanie przez polski rząd 3-procentowego kryterium z Maastricht, co mogłoby dać Komisji (Europejskiej) podstawę do ataku, a sankcje mogą być poważne” – czytamy.

Portfolio podkreśla, że na skutek analogii w polityce gospodarczej obu państw bardzo zacieśniły się polsko-węgierskie stosunki polityczne i gospodarcze, i oba kraje starają się też tchnąć nową energię we współpracę Grupy Wyszehradzkiej.

„Jeśli do tego dodamy, że z powodu brytyjskiego referendum i rosnącego eurosceptycyzmu Unia Europejska przeżywa najtrudniejszy okres w swej historii, ściślejsza współpraca regionu ma sens. Oczywiście nie jest pewne, czy Europa Środkowa będzie miała wiodące znaczenie na kontynencie, ale może powstać takie centrum gospodarcze i polityczne, z którym z uwagi na jego rozmiary należy się liczyć” – ocenia portal.

>>> Polecamy: Grecy mimo trwającego do 6 lat kryzysu są 3 razy bogatsi od Polaków. Morawiecki tłumaczy dlaczego