Estonia i Finlandia podpisały w piątek umowę w sprawie konektora gazowego pod Morzem Bałtyckim. Inwestycja ma przełamać izolację energetyczną Finlandii, uzależnionej od dostaw rosyjskiego gazu, i połączyć kraje leżące nad wschodnim Bałtykiem z resztą UE.

Bałtyckie połączenie gazowe (Balticconector) to jeden z projektów realizowanych w ramach unii energetycznej, która ma zmniejszyć uzależnienie krajów Unii Europejskiej od rosyjskich dostaw energii. Środki na inwestycję pochodzą z europejskiego funduszu Łącząc Europę i pokryją 75 proc. kosztów.

Podczas podpisania umowy w tej sprawie w piątek w Brukseli szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker przypomniał, że w 2015 roku Polska i Litwa zawarły umowę na położenie gazociągu GIPL łączącego oba kraje. "Dzisiaj wykonujemy kolejny krok" - mówił.

"Bałtycki konektor po raz pierwszy połączy rynek gazowy Finlandii i Estonii. Dziś robimy jednak więcej niż tylko łączenie systemów gazowych dwóch krajów; zbliżamy do siebie ludzi i regiony" - dodał Juncker.

Premier Estonii Taavi Roivas zwrócił uwagę, że połączenie gazowe pomoże zwiększyć konkurencyjność na rynku gazu w Europie. "Ten projekt jest napędzamy przez nasze zobowiązanie do regionalnej współpracy i likwidacji wysp energetycznych (słabo lub w ogóle niepołączonych systemami energetycznymi krajów członkowskich lub regionów - PAP)" - podkreślał.

Reklama

Również szef fińskiego rządu Juha Sipilae mówił, że dzięki konektorowi jego kraj będzie miał zdywersyfikowane źródła dostaw błękitnego paliwa. "Konektor bałtycki to kamień milowy w drodze do zakończenia budowy europejskiego rynku energetycznego i poprawiania bezpieczeństwa dostaw w regionie Morza Bałtyckiego" - oświadczył Fin.

Konektor ma być gotowy do końca 2019 r., a gaz ma nim popłynąć rok później. Zostanie zbudowany przez fińską spółkę państwową Baltic Connector Oy oraz estońską Elering AS. Cześć lądowa gazociągu będzie mieć długość 72 km, w tym 22 km w Finlandii i 50 km w Estonii. Część podmorska ma liczyć 80 km. Koszt inwestycji to 187 mln euro.

Finladia jest obecnie największym krajem UE zależnym od jednego, rosyjskiego dostawcy. Do niedawna w podobnej sytuacji były również państwa bałtyckie.

>>> Czytaj też: Rosja znów zaleje rynek ropą? Ceny surowca lecą w dół