W jego ocenie niedzielne zamieszki w tym mieście były efektem antyimigracyjnych nastrojów, jakie panują w Europie.

W noc sylwestrową w Ełku, po awanturze przed miejscowym barem z kebabem, zginął 21-latek. Miał dwie rany kłute, prawdopodobnie od ugodzenia nożem. Zarzut zabójstwa postawiono 26-letniemu obywatelowi Tunezji; przyznał się on do winy. Prokurator rejonowy w Ełku Wojciech Piktel powiedział w poniedziałek PAP, że jest za wcześnie, by informować szczegółowo o okolicznościach tragedii.

W poniedziałek mają być znane wyniki sekcji zwłok 21-latka. W tym samym dniu podejrzany ma składać wyjaśnienia przed prokuratorem (wcześniej przesłuchiwała go policja), który prawdopodobnie podejmie decyzję o skierowaniu wniosku do sądu o tymczasowe aresztowanie.

Prezydent Ełku Tomasz Andrukiewicz powiedział PAP, że trwają narady z komendantami policji i straży pożarnej, na których podsumowywane są niedzielne zajścia i działania służb. "W mieście jest obecnie spokojnie, nie dzieje się nic niepojącego" - dodał. Podkreślił, że w niedzielę wieczorem rozmawiał z wiceministrem SWiA Jarosławem Zielińskim, który zadeklarował wsparcie dodatkowych policjantów w razie potrzeby.

Reklama

Pytany, jak ocenia stan bezpieczeństwa w Ełku na co dzień, odpowiedział, że "w mieście jest w miarę bezpiecznie". "Nie ma na co dzień wybijania szyb, witryn czy demolowania lokali. To co się wydarzyło wczoraj było spowodowane, w mojej ocenie, nastrojami antyimigracyjnymi, jakie panują w całej Europie, tym co się dzieje, czyli atakami terrorystycznymi, zamachami" - powiedział Andrukiewicz. Dodał, że śmierć Daniela jest tragedią, a wyjaśnieniem okoliczności zajmują się prokuratorzy.

Prezydent poinformował, że rodzina 21-latka ma zapewnioną pomoc psychologiczną.

Według policji po tej tragedii zatrzymano czterech mężczyzn, wśród nich cudzoziemców; funkcjonariusze, zasłaniając się dobrem śledztwa, nie ujawnili ich narodowości. Poinformowali jedynie, że zatrzymani byli trzeźwi. Nieoficjalnie wiadomo, że wśród zatrzymanych oprócz Tunezyjczyka, są obywatele Algierii i Maroka. W niedzielę przed kebab-barem doszło do gwałtownych protestów. Wczesnym popołudniem zebrało się tam kilkuset mieszkańców, żeby wyrazić sprzeciw wobec tej tragedii i zapalić znicze. W tłumie były też osoby agresywne, które wybiły szyby i niszczyły mienie w witrynie lokalu, rzucały petardami, butelkami oraz kamieniami w stronę funkcjonariuszy i radiowozów. Zamieszki zakończyły się przed północą.

Jak poinformowała PAP w poniedziałek sierż. Agata Kulikowska de Nałęcz z ełckiej policji, zatrzymano łącznie 28 osób w wieku od 17 do 50 lat, pochodzących z Ełku i okolicznych miejscowości. Niektóre z tych osób były nietrzeźwe. Zostały umieszczone w policyjnych izbach zatrzymań w Ełku i kilku innych miastach na Mazurach. (PAP)