Ponad 10 tysięcy protestujących zebrało się na Placu Uniwersyteckim w stolicy Rumunii i przedarło się przez kordon policyjny, by dotrzeć do siedziby rządu. Tysiące protestowały też w m.in. w Kluż-Napoka w zachodniej części kraju i w Jassach na północy.

W Bukareszcie demonstranci skandowali: "Chcemy demokracji ze złodziejami w więzieniach". Powitali wiwatami słowa prezydenta Rumunii Klausa Iohannisa, który jest krytyczny wobec rządu i popiera działania antykorupcyjne. Iohannis powiedział, że "gang polityków, którzy mają problemy z prawem, chce zmienić ustawy i osłabić państwo prawa". "Rumuni są słusznie oburzeni" - oświadczył.

Demonstranci nazwali rządzących z postkomunistycznej Partii Socjaldemokratycznej (PSD) "czerwoną zarazą".

Premier Sorin Grindeanu chce wydać rozporządzenie dotyczące amnestii więźniów, co zdaniem jego rządu pozwoliłoby poprawić sytuację w przepełnionych zakładach karnych. Krytycy tego pomysłu twierdzą, że to pomogłoby ludziom związanym z rządem, a skazanym za korupcję. Zdaniem krytyków propozycję należałoby omówić w parlamencie.

Reklama

Ministerstwo sprawiedliwości Rumunii opublikowało w środę projekt propozycji, która została skrytykowana przez prokuratora generalnego, sędziów i polityków opozycji. Amnestia ma objąć przede wszystkim osoby z wyrokiem poniżej pięciu lat więzienia z wyjątkiem skazanych za przestępstwa seksualne, przemoc i korupcję.

Władze więzienne twierdzą, że zwolnionych ma zostać 3700 osób; rząd twierdzi, że ok. 2500. (PAP)