W bajki o tym, że kryzys Rosji nie dotknie, nikt już nie wierzy. – Grożą nam masowe protesty – twierdzą eksperci.

Przez całą prezydenturę Władimira Putina słowo „protest” było w Rosji praktycznie nieznane. Do poważnych demonstracji doszło tylko w 2005 r., gdy władze zastąpiły ulgi emeryckie wypłatami pieniężnymi.

Podwyżka ceł to tylko jeden z objawów kryzysu w Rosji. Gwałtownie spada produkcja – w listopadzie była o 8,7 proc. niższa niż przed rokiem i aż o 10,8 proc. niż w październiku. Cena ropy pokonuje kolejne psychologiczne bariery – od lata spadła ze 147 dolarów za baryłkę do poniżej 40. Firmy mają problemy z zaciągnięciem kredytów, a ludzie tracą pracę - pisze "Rzeczpospolita".