Rosyjski koncern od początku roku zakręcił kurek Ukrainie, z którą spiera się o ceny gazu i opłaty za tranzyt. Nocą z poniedziałku na wtorek gwałtownie spadły też dostawy gazu, który Europa importuje z Rosji przez Ukrainę. A jest to 20 proc. potrzeb wszystkich krajów Unii.
Niektóre państwa w ogóle nie dostają surowca zamówionego w Rosji, innym dostawy zredukowano. W parę godzin bez rosyjskiego gazu zostały Węgry, Bośnia, Bułgaria i Grecja. Zrozpaczony premier Bułgarii Siergiej Staniszew zadzwonił do szefa rosyjskiego rządu, by go przekonywać, że UE nie może być zakładnikiem sporu Moskwy z Kijowem. Słowacja zaś wprowadza stan wyjątkowy dla gospodarki.
Wieczorem kryzys dotarł do Francji (spadek dostaw o 70 proc.) i Włoch (spadek aż o 90 proc.). Niemieckie firmy przyznały, że dostają mniej gazu, nie ujawniając o ile.
Więcej w "Gazecie Wyborczej"