W przemówieniu wygłoszonym w czwartek na Uniwersytecie George'a Masona w Waszyngtonie Obama ostrzegł, że zwłoka może spowodować pogłębienie obecnego kryzysu. Bezrobocie - powiedział - może wtedy wzrosnąć ponad 10 procent do końca tego roku.

"Jeżeli nic nie zrobimy, ta recesja może trwać latami. Obecna zła sytuacja może stać się o wiele gorsza. Stanie się tak, jeżeli nie podejmiemy działań jak najszybciej. Nie jest jeszcze za późno, by zmienić kurs. Wzywam Kongres, aby niezwłocznie zajął się tym programem" - powiedział.

Przedstawił następnie w zarysach swój plan, którego trzonem mają być liczne i kosztowne inwestycje państwa, mające stworzyć - lub co najmniej zachować - 3 miliony miejsc pracy.

"W tym szczególnym momencie tylko rząd jest w stanie dostarczyć bodźca gospodarce, przerwać cykl, który ją osłabia" - podkreślił.

Reklama

W 2008 roku gospodarka USA straciła w sumie - jeżeli potwierdzą to liczby za czwarty kwartał, oczekiwane w piątek - około 2,4 miliona miejsc pracy i bezrobocie wzrosło do 6,3 proc.

Plan Obamy przewiduje roboty publiczne w celu naprawy starzejącej się infrastruktury - podobnie jak w czasie New Dealu prezydenta Franklina Delano Roosevelta - a także inwestycje w rozwój "zielonej gospodarki", czyli nowych, czystych technologii i alternatywnych źródeł energii.

"Podwoimy w ciągu trzech lat produkcję alternatywnych źródeł energii. Dostarczymy czystą energię do wszystkich zakątków kraju" - powiedział prezydent-elekt.

Planuje się także obniżki podatków, mające zachęcić do zakupów i inwestowania. Każda amerykańska rodzina o dochodach poniżej 200 tysięcy dolarów rocznie ma otrzymać ulgę podatkową w wysokości 1000 dolarów.

Obama przyznał, że planowane wydatki federalne - które szacuje się na ponad bilion dolarów - powiększą już i tak ogromny deficyt budżetu, ale podkreślił, że nie ma innego wyjścia.

"Plan doprowadzi do przejściowego zwiększenia deficytu, ale jest to konieczne" - oświadczył. Deficyt budżetu USA przekracza już 1,2 biliona dolarów.

Prezydent-elekt przypomniał, że do kryzysu doprowadziła chciwość i nieodpowiedzialność bankierów z Wall Street i całego sektora finansowego, który nie był właściwie kontrolowany. Zapowiedział, że w celu uzdrowienia gospodarki na dłuższą metę trzeba zatem zaostrzyć regulację tego sektora.

"Trzeba zwiększyć regulację Wall Street. Musimy zreformować słaby i przestarzały system regulacyjny" - oświadczył.

Obama starał się jednocześnie tchnąć nieco optymizmu w swoje przemówienie.

"Kryzys nie jest czymś, co przekracza nasze zdolności przezwyciężenia. Możemy odbudować naszą pomyślność. Nasze uniwersytety są wciąż obiektem zazdrości na świecie. Mamy najnowocześniejsze technologie" - powiedział.