Trump, przebywający na urlopie w Bedminster w stanie New Jersey, w sobotę w reakcji na zajścia w Charlottesville oświadczył: "Śledzimy przerażające wydarzenia w tym mieście. Zdecydowanie potępiamy te przejawy nienawiści, bigoterii i przemocy z wielu stron".

Wielu przedstawicieli Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej oraz mediów jest zdania, że wypowiedź ta była zdecydowanie za ogólnikowa i że prezydent powinien wprost potępić „białych nacjonalistów”, uważanych także za przedstawicieli skrajnej prawicy (alt-right), którzy zorganizowali wiec.

Alt-right to skrót od ruchu "alternative right" (alternatywna prawica), reprezentującego osoby o skrajnie prawicowych poglądach; część z nich identyfikuje się z tezą o supremacji białej rasy, inni zaś uważają się za buntowników przeciw mainstreamowym Republikanom.

Reklama

Wielu polityków republikańskich i przedstawicieli prasy oceniło, że swoją wypowiedzią o „nienawiści, bigoterii i przemocy z wielu stron” Trump dał do zrozumienia, iż za sobotnie wydarzenia nie jest odpowiedzialna tylko jedna ze stron. Tym samym miał ich zdaniem zasugerować, że współwinne są obecne w sobotę na kontrdemonstracji środowiska liberalne, w tym takie ruchy jak Antifa czy Black Lives Matter (BLM).

Biały Dom wydał później oświadczenie, w którym zapewniono, że prezydent "potępia wszelkie formy przemocy, fanatyzmu i nienawiści" oraz że zalicza do nich "oczywiście białych nacjonalistów, Ku-Klux-Klan, neonazistów i wszystkie pozostałe ugrupowania ekstremistyczne".

Republikański Senator Lindsey Graham z Karoliny Południowej powiedział w niedzielę w programie "Fox News Sunday": "Te grupy ("biali nacjonaliści" - PAP) zdają się wierzyć, że mają przyjaciela w Białym Domu w postaci Donalda Trumpa (…). Sugerowałbym prezydentowi, by wyperswadował im przekonanie, że tak jest".

Sobotnie wydarzenia skomentowali także inni republikańscy senatorowie, m.in. Orrin Hatch z Utah, Cory Gardner z Kolorado, Ted Cruz z Teksasu oraz Marco Rubio z Florydy. "Można to nazywać białą supremacją, białym nacjonalizmem, złem, ale niech naród to usłyszy, niech świat to usłyszy. To jest coś co musi wyjść z Gabinetu Owalnego (…). Jeśli on (tj. Trump - PAP) tego nie zrobi, będziemy zadawać sobie pytanie: dlaczego" - mówił Gardner w CNN.

Wiec w Charlottesville w stanie Wirginia zorganizowany został pod hasłem „Zjednoczyć prawicę” w proteście przeciw planowanemu przez władze miejskie usunięciu pomnika generała Roberta E. Lee, dowódcy wojsk Konfederacji w wojnie secesyjnej (1861–1865). W trakcie wiecu doszło do starć między uczestnikami wiecu a uczestnikami kontrdemonstracji – Antifą i BLM.

Podczas zajść zginęły trzy osoby - kobieta potrącona przez samochód, który wjechał w kontrdemonstrantów oraz dwaj policjanci. Zginęli oni w katastrofie śmigłowca wspierającego z powietrza działania sił porządkowych. Na razie nie wiadomo, dlaczego maszyna spadła na ziemię.