"Jesteśmy w stałym kontakcie z władzami Kambodży. Rozwiązanie CNRP jest istotnym krokiem wstecz na drodze do pluralizmu i demokracji" - powiedziała w piątek rzeczniczka KE Catherine Ray; przypomniała, że aspiracje takie zapisane są w konstytucji tego kraju "popieranej przez dwie dekady przez mieszkańców Kambodży, międzynarodowych partnerów, w tym Unię Europejską".

Dodała, że UE będzie nadal apelować do władz w Phnom Penh, by wycofały się z decyzji o delegalizacji CNRP.

W ocenie komentatorów delegalizacja CNRP toruje drogę do autorytarnych rządów premiera Hun Sena, zapewniając mu niemal pewną wygraną w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.

Sąd zakazał w czwartek 118 członkom CNRP prowadzenia działalności politycznej przez pięć lat. Partia utraci również wpływy, które uzyskała dzięki wygranej w czerwcowych wyborach lokalnych - pisze agencja Reutera.

Reklama

"Mamy do czynienia ze śmiercią demokracji w Kambodży" - ocenił ekspert Human Rights Watch Phil Robertson.

6 października rząd w Phnom Penh zwrócił się do Sądu Najwyższego o rozwiązanie CNRP, która została oskarżona o spisek w celu przejęcia władzy z pomocą Stanów Zjednoczonych. 3 września aresztowano jej lidera Kema Sokhę, któremu władze zarzuciły zdradę i szpiegostwo na rzecz USA; grozi mu od 15 do 30 lat więzienia. Po jego aresztowaniu prawie połowa opozycyjnych deputowanych zbiegła za granicę.

Żądając rozwiązania CNRP, zespół adwokatów reprezentujących rząd wykorzystał te same rzekome dowody co w aferze szpiegowskiej, której bohaterem jest Sokha.

CNRP odniosła sukces w czerwcowych wyborach lokalnych, co zaniepokoiło władze centralne, rządzące Kambodżą od upadku reżimu Czerwonych Khmerów. Rząd obawiał się dalszych sukcesów tego ugrupowania w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych.

W przemówieniu telewizyjnym premier Hun Sen powiedział, że wybory odbędą się w "normalnym trybie".

CNRP odrzuca wszelkie oskarżenia, mówiąc, że są one motywowane politycznie. Ugrupowanie nie wysłało na czwartkową rozprawę swych prawników.

Zachód potępił aresztowanie Sokhy i zaapelował o jego uwolnienie, Hun Sen cieszy się jednak poparciem Chin, które jako największy darczyńca Kambodży - jednego z najbiedniejszych krajów Azji Południowo-Wschodniej - są dla kambodżańskiego rządu bardzo cennym sojusznikiem.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)