Sobotnia kumulacja jest trzecią pod względem wielkości w historii niemieckiego totolotka. W grudniu 2007 r. pula na wygrane wyniosła 45,3 mln euro.

Swego szczęścia w Niemczech próbuje również wielu mieszkańców sąsiednich krajów; lokalne media donoszą, że w punktach lotto w regionach przygranicznych często słychać język polski, czeski czy duński. Możliwość wygrania 35 mln euro przyciąga również "lotto- turystów" z Austrii i Szwajcarii. Jedynie Francuzi nie wykazują większego zainteresowania niemieckim totolotkiem.

Media przypominają, że w ostatnich 11 losowaniach najczęściej padały liczby: 6 (czterokrotnie), 1, 24, 38 i 46 (każda trzykrotnie). Statystycy odradzają skreślanie cyfr związanych z ważnymi datami, np. urodzin.

Po kupon totolotka sięgnął również niemiecki minister finansów Peer Steinbrueck, który od miesięcy jest na pierwszej linii frontu walki z kryzysem finansowym i recesją gospodarczą. W piątek niemieckie dzienniki "Handelsblatt" i "Bild" opublikowały na pierwszych stronach zdjęcie ministra, który podczas debaty w Bundestagu na temat ubóstwa zerkał na kupon loterii, wystający z wewnętrznej kieszeni marynarki.

Reklama

Pytany przez dziennikarzy telewizji n-tv Steinbrueck zapewnił, że kupon dostał w prezencie. Jego rzecznik oświadczył zaś, że ewentualnej wygranej minister nie przeznaczy na wsparcie zadłużonej państwowej kasy. "Udział w loterii to prywatna sprawa ministra" - powiedział rzecznik.