Przez wiele lat Japonia prowadziła i nadal prowadzi dosyć restrykcyjną politykę wobec uchodźców i imigrantów ekonomicznych. Politykę tę można określić mianem „zamkniętych drzwi”, chociaż Japonia jest sygnatariuszem ONZ-owskiej Konwencji Praw Uchodźców.

Napływ tych ostatnich, w ogromnej większości raczej migrantów, którzy podają się za uchodźców politycznych, był do niedawna stosunkowo niewielki. Dopiero w ostatnich dwóch latach przybyło ich do Japonii 10 901 w 2016 roku i 19 628 w 2017 roku, czyli aż o 80 proc. więcej w porównaniu do roku poprzedniego.

Nie jest to dużo, jak na liczący ponad 127 mln ludności kraj, odczuwający z powodu szybko starzejącego się społeczeństwa deficyt siły roboczej. Dla rządu w Tokio, który dopiero od 1982 roku gromadzi dane statystyczne o liczbie uchodźców ubiegających się o azyl polityczny, jest to jednak o wiele za dużo. Faktem bowiem jest, że w ubiegłym roku tylko 1 proc. uchodźców ubiegających się o azyl polityczny w Japonii pochodziło z krajów ogarniętych wojną domową i innymi konfliktami zbrojnymi. Pozostałą, ogromną większość stanowili – zdaniem władz w Tokio – migranci ekonomiczni z takich krajów, jak Filipiny (4 895), Wietnamu (3 116), Sri Lanki ( 2 226) i Indonezji (2 038). Wszyscy oni złożyli oczywiście podania o przyznanie im azylu.

Pozytywne rozpatrzenie ich podań graniczy jednak z cudem. W 2017 roku władze Japonii przyznały azyl polityczny i tym samym prawo stałego pobytu tylko 20 uchodźcom z takich krajów jak Egipt, Syria i Irak. Ponadto przyznano kolejnym 45 uchodźcom prawo do tymczasowego, zwykle kilkuletniego, pobytu z Japonii ze względów humanitarnych. Jest to więc bardzo niewielka część rozpatrzonych pozytywnie podań o azyl. Pod koniec 2017 roku nadal 18 000 podań o azyl od uchodźców przebywających w Japonii oczekiwało na rozpatrzenie.

W pierwszych 9 miesiącach ubiegłego roku władze w Tokio uznały tylko 10 z nich za „prawdziwych uchodźców” i tylko im przyznały azyl. Szanse więc na pozytywne rozpatrzenie pozostałych podań o azyl są bardzo niewielkie. Nawet jeśli czas oczekiwania na decyzję, zwykle negatywną, to co najmniej 10 miesięcy.

Reklama

Większość uchodźców przybywających do Japonii wyrabia sobie najpierw tymczasowe, ważne tylko pół roku, pozwolenie na pracę i następnie albo pracuje na czarno w oczekiwaniu na rozpatrzenie swojego podania o azyl albo też składa drugie, a czasami nawet i trzecie podanie z nową datą. Daje im to możliwość uzyskania kolejnego półrocznego zezwolenia na podjęcie pracy.

>>> Czytaj też: Od dwóch lat żaden uchodźca nie dobił do australijskiego brzegu. Jak to możliwe?

W połowie stycznia bieżącego roku władze w Tokio zaostrzyły jeszcze bardziej procedury rozpatrywania podań o azyl polityczny, aby można było szybciej niż dotychczas zastosować odpowiednie sankcje, łącznie z deportacją, wobec migrantów ekonomicznych udających uchodźców. Według ich szacunków co najmniej 30 proc. osób ubiegających się o azyl polityczny to zwykli uciekinierzy przed grożącymi im w ich macierzystych krajach karami za długi lub inne mniejsze czy większe wykroczenia i przestępstwa. Wszyscy więc „pseudo-uchodźcy”, którzy od 15 stycznia br. nie spełniają wymogów Konwencji ONZ o Uchodźcach, nie otrzymają ani wizy na pobyt tymczasowy w Japonii, ani też możliwości ponownego rozpatrzenia ich podania i zostaną uwięzieni oraz deportowani. Do tej pory takie sankcje groziły tylko tym osobom, które trzykrotnie składały swoje podania o azyl, podając nieprawdziwe dane o swoim statusie rzekomego uchodźcy politycznego.

Jest to więc znaczne zaostrzenie polityki wobec uchodźców i generalnie polityki imigracyjnej wobec wszystkich cudzoziemców przebywających obecnie w Japonii. Władze w Tokio zamierzają bowiem sprawdzić wszystkie wydane wizy na krótkookresowy pobyt w Japonii i nie przedłużać prawa do pobytu w swoim kraju tym cudzoziemcom, którzy nie przedstawią odpowiedniego zaświadczenia od swojego pracodawcy lub dowodu potwierdzającego prowadzenie własnej firmy. Wszystkie jednak tego rodzaju przypadki mają być, podobnie jak do tej pory, rozpatrywane indywidualnie, z tym że nie w ciągu 10 miesięcy, lecz najwyżej 2 miesięcy.

Zarówno zaostrzenie tej polityki jak i fakt, że do tej pory „bogata” Japonia prawie nie przyznawała azylu uchodźcom, a jeśli już to tylko 20-30 osobom rocznie, nie spotkało się z ostrą krytyką ze strony rządów innych państw, mediów i organizacji międzynarodowych. Natomiast gromy spadają za prowadzenie znacznie mniej restrykcyjnej polityki wobec uchodźców i migrantów ekonomicznych na znacznie biedniejsze od Japonii państwa.

>>> Czytaj też: Kraj "usychającej wiśni". Japońscy seniorzy chcą przeżyć jesień życia w... więzieniu