Zestawień najważniejszych wynalazków w historii było już co nie miara. Ale chyba nigdy nie powstała lista tak pełna i z tak wielkim pietyzmem stworzona, jak ta, którą otrzymujemy dzięki dziennikarzowi BBC Timowi Harfordowi. Ten członek redakcji Financial Times, publicysta czasopism “Esquire” czy “Forbes”, autor bestsellerowej książki “The Undercover Economist”, napisał fascynującą pozycję pt. “50 Things That Made the Modern Economy” (“50 wynalazków, które ukształtowały współczesną gospodarkę”, Little, Brown and Company, 2017).
Harford nie tylko stworzył własną listę 50 najważniejszych rzeczy i idei, które wpłynęły na wygląd współczesnej gospodarki. Zwrócił także uwagę na szereg kwestii, które wcale nie są oczywiste, gdy myślimy o wynalazkach.
Na przykład, jeśli ktoś jest przekonany, że wszystkie najważniejsze wynalazki w dziejach powstały dzięki prywatnej inicjatywie pracujących w pocie czoła samotnych geniuszy, to się grubo myli. Jeden z najważniejszych wynalazków w historii, internet, to przecież „dziecko” departamentu obrony USA i szwajcarskiej federalnej instytucji badawczej CERN. Podobnie sprawa się ma z iPhonem.
„Wszystkie technologie wykorzystane do skonstruowania smartfona powstały dzięki państwu. Na przykład dotykowy ekran został wymyślony przez inżyniera E. A. Johnsona, pracującego w brytyjskiej agencji rządowej Royal Radar Est. […] Prototyp wirtualnego asystenta Siri powstał w amerykańskiej agencji rządowej DARPA. […] Oczywiście, to prywatny biznes połączył te technologie i je skomercjalizował, ale one istnieją dzięki rządowym funduszom. Należy o tym pamiętać, gdy myślimy o dziedzinach, w których oczekiwany jest postęp, takich jak energetyka czy biotechnologia” – zwraca uwagę Harford.
Wszyscy wynalazcy to samorodoni geniusze? Znów pudło. Leo Baekeland, wynalazca bakelitu (tworzywo sztuczne stosowane na olbrzymią skalę), był profesorem uniwersytetów w Brugii i w Gandawie. A Grace Murray Hopper – twórczyni kompilatora języka oprogramowania – jako pierwsza kobieta w historii uzyskała tytuł doktora matematyki na Yale University.
Wynalazki zawsze powstają dlatego, że jest na nie wyraźne zapotrzebowanie? Nie do końca. Czasami do przełomu w jednej dziedzinie dochodzi przypadkowo, podczas poszukiwań efektywnych i innowacyjnych rozwiązań w innej. Na przykład klimatyzacja – która umożliwiła rozwój miast w najcieplejszych rejonach świata – wcale nie powstała z myślą o białych kołnierzykach pracujących w niesprzyjających warunkach. Została wynaleziona na początku XX wieku przez Willisa Carriera na zlecenie drukarni, która chciała osiągnąć lepsze efekty druku w kolorze. Chwała Carrierowi, że wpadł na pomysł wykorzystania „klimy” w odmienny sposób. Dzięki temu pracownicy biurowi mogą pracować o około 25 proc. efektywniej w gorące dni, niż gdyby klimatyzacji nie było – pokazują badania.
Poza tym, wynalazki muszą trafić na podatny grunt, by zyskały na popularności. Sama ich wysoka użyteczność wbrew pozorom nie wystarczy. Jednym z najlepszych przykładów jest M-Pesa, system płatności SMS-owych, który został stworzony w Kenii przez pracowników koncernu Vodafone, by następnie zrobić furorę na innych raczkujących rynkach finansowych, takich jak np. Afganistan. Co takiego magicznego jest w systemie M-Pesa? Ano to, że pozwala on płacić daniny publiczne (np. mandaty wystawione przez policję) bez konieczności dawania łapówek, pisze Harford.
Harford zwraca też uwagę, że wynalazki – aby rzeczywiście zrewolucjonizowały życie ludzkie i ludzkie gospodarowanie – musiały zostać nierzadko wynalezione więcej niż raz. Tak było choćby z zegarami. Urządzenia odmierzające czas były znane od tysięcy lat, ale były niedokładne. Dopiero Holender Christian Huygens skonstruował czasomierz, który pracował niemal idealnie. Podobnie było z windą – była ona znana od wieków (podobno pierwszą skonstruował Archimedes), ale niechętnie wykorzystywana, bo uznawano ją za bardzo niebezpieczny środek transportu. Dopiero, gdy Elisha Otis zaprezentował hamulec powstrzymujący windę przed upadkiem – a stało się to w 1853 roku podczas wystawy światowej w Nowym Jorku – zaczęła być ona powszechnie montowana w budynkach (co z kolei umożliwiło pojawienie się drapaczy chmur).
Najbardziej fascynujące fragmenty książki Harforda to te, w których dziennikarz BBC udowadnia, jak wielki wpływ na rzeczywistość mogą mieć pozornie niewiele znaczące innowacje. To, że były one kluczowe dla historii świata, okazuje się po wielu latach, a nawet i dekadach. Tak było na przykład z rurą kanalizacyjną w kształcie litery S, stworzoną przez Alexandra Cumminga – pozwoliła ona zneutralizować brzydki zapach wydobywający się z ubikacji miejskich, co doprowadziło w długim terminie do wzrostu urbanizacji.
Innym przykładem może być drut kolczasty, wymyślony przez kowboja Johna Warne Gatesa w latach 70-tych XIX wieku. Harford przekonuje, że pojawienie się tego rozwiązania miało większy wpływ na rozwój USA, niż wynalezienie telefonu. „Dopóki drut kolczasty nie pojawił się na północnoamerykańskiej prerii, była ona niepodzielnym oceanem. Prywatna własność ziemska nie była powszechna, bo była trudno egzekwowalna” – podkreśla Harford.
Książka ma też słabsze momenty. Takim jest z pewnością rozdział o doradztwie biznesowym. Czy można je potraktować jako wynalazek? A nawet jeśli, to czy rzeczywiście powstało ono dopiero w latach 20. XX wieku, po tym jak James McKinsey opublikował poradnik „Budgetary Control”, jak chce tego Harford? Wątpliwe. Fachowe źródła każą doszukiwać się pierwszych firm konsultingowych w XIX wieku, gdy uruchomione zostały biznesy Arthur D. Little Inc. (1886) czy Frederick Winslow Taylor Consulting Engineer – Systematizing Shop Management (1893).
Zastanawiać też może brak w zestawieniu Harforda pralki. Zazwyczaj w podobnych rankingach znajduje się ona bardzo wysoko, gdyż wspomogła ona kobiety w wykonywaniu pracochłonnego i czasochłonnego zajęcia, przyczyniając się walnie do emancypacji. Pierwsze urządzenie tego typu, wykorzystujące parę, skonstruował Amerykanin James King w 1851 roku. Pralkę elektryczną z bębnem z lakierowanego drewna zbudował w 1907 roku Alva Fisher.
Generalnie jednak należy ocenić dzieło Harforda w samych superlatywach. Jest napisane klarownie, z pasją i zębem, z precyzją i polotem. Ukazuje ono problematykę pojawiania się i wykorzystywania idei i technologii w nowatorskim świetle. Widać, że autorowi napisanie tej książki po prostu sprawiło frajdę i że miał na nią autorski pomysł.
Wygodną stroną książki „50 Things That Made the Modern Economy” jest też to, że można ją czytać wybiórczo. Historia wynalazków jest prezentowana w osobnych rozdziałach; gdy czytelnik zna ją dokładnie, może po prostu pominąć fragment. Aczkolwiek nie warto tak robić, bo historyjki o poszczególnych przedmiotach i ideach są pełne mało znanych ciekawostek, które stanowią kapitalne uzupełnienie potocznej wiedzy.
Acha, i jeszcze jedno. Niestety, ale niektóre wynalazki przyjmują się i trwają wbrew swojej niskiej użyteczności, co trudno wytłumaczyć. Proszę oderwać wzrok od ekranu i zerknąć na klawiaturę QWERTY.
Autor: Piotr Rosik