Nagrody wypłacane członkom rządu PiS w 2016 i 2017 roku zostały zwrócone; wracając do tego tematu PO chce przykryć problemy w rządzonych przez siebie samorządach, gdzie wypłacano jeszcze większe premie - powiedział w piątek PAP poseł Waldemar Buda (PiS).

Posłowie PO poinformowali na piątkowej konferencji prasowej, że z dokumentów, które Platforma otrzymała z KPRM wynika, że w 2016 r. ministrowie rządu Beaty Szydło otrzymali nagrody w wysokości ponad 1 mln zł.

"Platforma Obywatelska próbuje zainteresować opinię publiczną sprawą nagród; sprawą, która już dawno została wyjaśniona. Wszystkie nagrody wypłacane w rządzie, zarówno w 2016, jak i 2017 roku zostały zwrócone" - powiedział PAP Buda.

W jego ocenie "podgrzewanie" tego tematu ma wyłącznie na celu to, by "przykryć różne problemy", które - jego zdaniem - są w samorządach rządzonych przez polityków Platformy. "Przypomnę, że w samorządach rządzonych przez PO, nagrody były wypłacane w dużo większej skali na osobę, niż miało to miejsce tutaj, w tych przypadkach, o których mowa" - stwierdził Buda.

Według niego trudno jest też uzyskać informację na temat nagród wypłacanych w samorządach. "Proponuję by ci, którzy mówią o sprawie, która została już dawno wyjaśniona, zainteresowali się i namówili swoich kolegów i koleżanki w samorządach rządzonych przez PO, by oni te nagrody zwrócili" - powiedział.

Reklama

Z informacji, jakie uzyskała Platforma w KPRM wynika również, że pieniądze zostały przez nagrodzonych członków rządu przekazane na Caritas. "Nie chcemy ufać tej władzy (...) Żądamy dowodów, żądamy, aby wszystkie przelewy (...) za 2017 i 2016 rok zostały pokazane opinii publicznej" - powiedział Marcin Kierwiński (PO).

Buda, dopytywany czy według niego, KPRM powinna opublikować na piśmie potwierdzenia, że nagrody zostały zwrócone, odparł, że wiarygodność PiS-u jest "zupełnie inna" niż PO. "Jeżeli publicznie informujemy, że te nagrody zostały zwrócone, to społeczeństwo, Polacy, są przekonani, że tak jest" - powiedział.

"Wiem, że wśród posłów PO jest duża nieufność, ale to dlatego, że w ich gronie są osoby, którym ufać nie można i trzeba ich sprawdzać" - dodał.

>>> Czytaj też: Zamieszanie z listami byłego prezesa GetBacku