Notowania kryptowalut dawały w ostatnich tygodniach nadzieje na wyjście z marazmu i powrót na ścieżkę szybszego wzrostu cen. Cena bitcoina wzrosła nawet z poniżej 6 tys. do ok. 7,4 tys. dolarów. Nadzieje zostały jednak zweryfikowane szybkim spadkiem cen większości kryptowalut w ostatnich dniach - pisze Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl.

Powodem tej szybkiej wyprzedaży mogła być informacja dotycząca Goldmana Sachsa, jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie. Według źródeł Business Insidera wewnątrz firmy, ma ona na razie odkładać plan wprowadzenia departamentu dedykowanego wyłącznie do handlu kryptowalutami. Dla banku konieczne są zmiany na rynku, w większości pozostające poza jego kontrolą. Brakuje jeszcze niezbędnych regulacji kryptowalut, które mogłyby chronić bank przed szeregiem ryzyk związanych z ich obrotem.

Dwa ciosy i bitcoin na deskach

To podwójny cios dla całego rynku, biorąc pod uwagę, jak mocno Goldman mógłby zwiększyć obrót kryptowalutami i popyt na tym rynku. Podwójny, gdyż pierwsze doniesienia o możliwym stworzeniu oddziału dedykowanego do handlu kryptowalutami pojawiły się już w październiku ub.r. W grudniu natomiast, gdy kryptowaluty przebiły się na czołówki doniesień medialnych, a bitcoin zdobywał cenowe szczyty, agencja informacyjna Bloomberg informowała, że może stać to się już w połowie 2018 r.

Teraz informacja Business Insidera niefortunnie zbiega się w czasie z odłożeniem również przez amerykański nadzór finansowy (SEC) wniosków o wprowadzenie do oficjalnych notowań funduszy ETF opartych o bitcoina. O ile ta druga wiadomość sama w sobie nie wywołała mocnej przeceny, to w połączeniu z doniesieniami dotyczącymi Goldmana Sachsa, obserwujemy już kolejny dzień krwawienia na rynku kryptowalut.

Reklama

Cena bitcoina w czwartek spadła poniżej 6,4 tys. dolarów, zbliżając się w okolice najniższych poziomów od połowy listopada ub.r. Zniżka drugiej pod względem kapitalizacji kryptowaluty - ether - była jeszcze dotkliwsza: jednostka kosztowała w najniższym punkcie ok. 212 dolarów, wyznaczając nowy najniższy kurs od roku.

Bez poważnych regulacji ceny nie pójdą w górę?

Ostatnie wydarzenia wokół rynku kryptowalut nie skłaniają do optymizmu i nie dają też widoków na wzrosty cen w najbliższych tygodniach. W nieco dłuższej perspektywie, kilku miesięcy, możemy oczekiwać decyzji amerykańskiej giełdy CME (Chicago Mercantile Exchange) o wprowadzeniu kontraktów terminowych opartych o ether.

Mogłoby to stać się już w grudniu, czyli dokładnie 12 miesięcy po wprowadzeniu analogicznego instrumentu opartego o bitcoina. Do tego czasu najprawdopodobniej nie należy się spodziewać istotnych wzrostów cen wynikających z szerszej adaptacji którejś z kryptowalut do globalnego rynku finansowego.

Zainteresowanie największych instytucji finansowych na świecie, jak m.in. Goldman Sachs, może znacznie wzrosnąć, gdy rynek kryptowalut zostanie w większej mierze uregulowany (w pierwszej kolejności przez SEC). To prawdopodobnie nie nastąpi przed wprowadzeniem do obrotu ETF-ów wymagających jednak większej niż obecnie płynności instrumentów, na których bazują. Pomóc w tym mogłyby kontrakty terminowe na ether. Tkwi w nich potencjał, by ożywić rynek, dając inwestorom nieco więcej dywersyfikacji na oficjalnie notowanym rynku. Ceny kryptowalut znów mogą znacznie wzrastać, ale prawdopodobnie nie zdarzy się to w ciągu najbliższego półrocza.

>>> Czytaj też: Grecja stanęła na nogi. Zapłaciła za to klasa średnia