"Od początku obawiałem się, że sprawę przeniosą do Rosji. Ukraińscy marynarze są zbyt istotni, aby pozostać na Krymie, a ich uwięzienie budzi międzynarodowe oburzenie. W ubiegłych latach ważnych więźniów politycznych także szybko wywożono z Krymu" - mówił w rozmowie z PAP Dżemil Temyszew, były adwokat Romana Mokriaka - kapitana kutra opancerzonego Berdiańsk. To jeden z trzech ukraińskich okrętów zatrzymanych w niedzielę przez Rosjan w Cieśninie Kerczeńskiej.

"Dziś w Symferopolu (na Krymie - PAP) nie pozwolono na nasze spotkanie z klientami. Nie wiemy jeszcze, czy wywieziono wszystkich, ale podejrzewamy, że tak. Jedyna informacja, którą mam, pochodzi od moich kolegów pracujących w więzieniu w (dzielnicy) Lefortowo" - wyjaśnił.

Temyszew poinformował również, że sprawę Mokriaka będzie prowadził dalej moskiewski adwokat.

"Władze Rosji starają się wywieźć marynarzy z Krymu, bo ich zatrzymanie oburzyło cały świat. Liczą na to, że ta sprawa ucichnie. Na Półwyspie Krymskim wytworzyła się już grupa wolontariuszy i aktywistów, którzy zbierali pomoc dla uwięzionych. Możliwe, że Rosja chciała w ten sposób ograniczyć ich kontakt. Ale to się nie uda. Niezależnie od tego, gdzie ci chłopcy zostaną przetransportowani, społeczeństwo obywatelskie będzie im okazywało pomoc. Tego wsparcia nikt nie zatrzyma" – mówiła PAP z kolei Emine Awamilewa reprezentująca marynarza Wiaczesława Zinczenkę.

Reklama

"Ja oczywiście będę nadal reprezentować mojego klienta. Krymscy adwokaci mają już doświadczenie w obronie więźniów politycznych przewożonych do Rosji. Z naszego punktu widzenia praca adwokata w Rosji jest tak samo niebezpieczna, jak na okupowanym Krymie. Tu stale rosną represje względem niezależnych adwokatów oraz Tatarów krymskich" - dodała prawniczka.

Rosjanie zatrzymali 24 ukraińskich marynarzy po ostrzelaniu w niedzielę trzech małych okrętów marynarki wojennej Ukrainy w pobliżu Cieśniny Kerczeńskiej, która łączy Morze Czarne z Azowskim. Ukraińskie jednostki zostały przejęte. Kijów uznał ten incydent za akt agresji i ogłosił stan wojenny na części swojego terytorium.

Całą załogę Rosja podejrzewa o popełnienie przestępstwa polegającego na nielegalnym przekroczeniu granicy państwowej. Artykuł rosyjskiego kodeksu karnego, na który powołuje się sąd, mówi o "nielegalnym przekroczeniu granicy, dokonanym przez grupę osób działających w zmowie czy grupę zorganizowaną albo też z użyciem przemocy czy groźbą jej użycia". Grozi za to kara do sześciu lat więzienia.

Obrońcami ukraińskich marynarzy zatrzymanych przez Rosję w Cieśninie Kerczeńskiej i sądzonych na Krymie jest aż siedmiu Tatarów krymskich. Organizacje ochrony praw człowieka oraz tatarscy aktywiści spodziewają się zaostrzenia represji na anektowanym Półwyspie Krymskim.

Z Kijowa Monika Andruszewska (PAP)