Rynek kapitałowy przechodzi przez poważny kryzys zaufania, spotęgowany m.in. upadłością GetBacku czy aferą związaną z byłym przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego - uważa prezes PFR Paweł Borys. To wyzwania, z którymi trzeba się zmierzyć, by program PPK mógł być sukcesem.

"Jednym z kluczowych czynników sukcesu wdrożenia PPK (Pracowniczych Planów Kapitałowych - PAP) jest odbudowa zaufania w kilku wymiarach. Z jednej strony chodzi o zaufanie pracowników do tego typu form oszczędzania kapitałowego na emeryturę, z drugiej - mówimy o stworzeniu zaufania Polaków do rynku kapitałowego i jego instytucji, gdyż to zaufanie i zrozumienie jest na niskim poziomie" - powiedział prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys podczas konferencji poświęconej Pracowniczym Planom Kapitałowym.

"Mamy w tej chwili do czynienia z poważnym kryzysem zaufania. To są wyzwania, z którymi w najbliższych kwartałach musimy się zmierzyć, aby skutecznie zachęcić Polaków, żeby uczestniczyli w PPK. Za takie sytuacje, jak upadłość GetBacku czy ostatnio rozmowa przewodniczącego KNF z jednym z właścicieli banków, nie odpowiadają jakieś wirtualne regulacje prawne, systemy, tylko konkretni ludzie, którzy podejmują określone działania i decyzje" - dodał.

Podejrzany o przekroczenie uprawnień b. szef Komisji Nadzoru Finansowego Marek Chrzanowski został niedawno aresztowany na dwa miesiące. Usłyszał zarzut w związku z marcową rozmową z właścicielem Getin Noble Banku Leszkiem Czarneckim, podczas której omawiano przebieg postępowania Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie programu naprawczego Getin Noble Banku.

„Gazeta Wyborcza” napisała 13 listopada, że w marcu 2018 roku ówczesny przewodniczący KNF zaoferował właścicielowi m.in. Getin Noble Banku Leszkowi Czarneckiemu przychylność dla Getin Noble Banku w zamian za około 40 mln zł - miało to być wynagrodzenie dla wskazanego przez szefa KNF prawnika.

Reklama

Borys ocenia, że rozmowa byłego przewodniczącego KNF Marka Chrzanowskiego z Leszkiem Czarneckim nie powinna w ogóle mieć miejsca. Zaznacza jednak, że należy zachować powściągliwość w ocenianiu KNF jako instytucji.

"Mnie osobiście nie podoba się termin +afera KNF+, bo mieliśmy do czynienia z konkretnym człowiekiem, który popełnił błąd, odium nie powinno spadać na tysiąc osób zatrudnionych w tej instytucji. Oczywiście z perspektywy inwestorów na rynkach zagranicznych i na rynku lokalnym mamy potężne wyzwanie związane z odbudową zaufania do kluczowej instytucji, która ma dbać o bezpieczeństwo obrotu. Jestem przekonany, że nowy przewodniczący KNF jest właściwą osobą na właściwym miejscu, żeby zapewnić wzmocnienie reputacji KNF" - powiedział prezes PFR.

Kilka dni temu premier Mateusz Morawiecki powołał Jacka Jastrzębskiego na przewodniczącego KNF. Jastrzębski jest dr hab. nauk prawnych, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, w działalności naukowej zajmuje się prawem cywilnym, prawem handlowym i prawem rynku finansowego oraz jest autorem lub współautorem ponad 80 publikacji naukowych. W latach 2008-2018 pełnił funkcję zastępcy dyrektora Departamentu Prawnego PKO BP.

Paweł Borys ocenia, że nie jest problemem brak odpowiednich regulacji prawnych, ważne jest natomiast skuteczne eliminowanie z rynku osób odpowiedzialnych za nadużycia. Istotnymi obszarami są też ład korporacyjny oraz sprawozdawczość finansowania, kwestia odpowiedzialności audytorów, członków rad nadzorczych i zarządów. Ważne jest wzmocnienie infrastruktury rynku, stworzenie centralnego rejestru obligacji i certyfikatów inwestycyjnych. Wszystko to ma prowadzić do odbudowy zaufania, również ze strony inwestorów indywidualnych, do rynku kapitałowego i zwiększenia jego przejrzystości.

"Kolejna rzecz to politycy. Po tym, jak kilka lat temu połowa środków z OFE została przekazana do ZUS, znowu pojawiają się głosy z ich strony, że PPK to zły pomysł, bo za kilka lat państwo i tak znacjonalizuje środki. Jeśli polityk mówi, że nie należy tworzyć PPK, bo te środki zostaną zabrane, to podważa podstawowe elementy związane z zaufaniem do rządu i jego instytucji. Nie mam wątpliwości, że w ustawie o PPK zagwarantowanie prywatności tych środków, poprzez odpowiednią konstrukcję programu, jest na najwyższym możliwym poziomie" - powiedział Borys.

"Kluczowe jest, żeby zapewnić wysoki poziom partycypacji pracowników w tym programie. Jak ludzie będą słyszeli, że nie angażujcie się, bo państwo za chwilę zabierze te środki, to będziemy mieli samospełniającą się przepowiednię" - dodał.

W połowie listopada prezydent podpisał ustawę o Pracowniczych Planach Kapitałowych, które zakładają utworzenie dobrowolnego, powszechnego i prywatnego systemu oszczędności emerytalnych. Według szacunków rządu, projekt ma objąć 11,5 mln pracowników. Paweł Borys zakłada, że sukcesem będzie, jeśli w programie docelowo pozostanie 50-60 proc. uprawnionych.

Ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2019 r. z półrocznym vacatio legis. Największe firmy, zatrudniające powyżej 250 osób, zaczną stosować przepisy ustawy od 1 lipca 2019 r. Podmioty zatrudniające co najmniej 50 osób - od 1 stycznia 2020 r., a firmy zatrudniające co najmniej 20 osób - od 1 lipca 2020 r. Pozostałe podmioty będą musiały stosować ustawę od 1 stycznia 2021 r. Ten ostatni termin obowiązuje też podmioty należące do sektora finansów publicznych.

Rząd założył, że za rok na rynek kapitałowy od PPK wpłynie 6 mld zł, za dwa lata 12 mld zł, a od 2021 r. będzie dopływało 15 mld zł rocznie. To przy założeniu, że do PPK przystąpi trzy czwarte uprawnionych.

>>> Polecamy: Polski przemysł kończy rekordowy okres wzrostu. PMI najgorszy od 4 lat