W środę klub PO zmienił nazwę na Klub Parlamentarny Platforma Obywatelska - Koalicja Obywatelska. Do klubu dołączyło osiem osób: siedmioro dotychczasowych posłów Nowoczesnej, w tym szefowa klubu Kamila Gasiuk-Pihowicz, a także Piotr Misiło, który został w ostatni piątek wyrzucony z Nowoczesnej. Sejmowy klub Nowoczesnej przestał tym samym istnieć i stał się kołem. Wiceszefową klubu PO-KO została Gasiuk-Pihowicz.

SLD informował wcześniej, że bierze pod uwagę trzy formuły startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego: w koalicji ugrupowań lewicowych (z udziałem m.in. Partii Razem czy Zielonych), w bloku "sił proeuropejskich" - obok PO, PSL czy Nowoczesnej - oraz start samodzielny.

15 grudnia zbierze się Rada Krajowa Sojuszu, która ma podjąć uchwałę w sprawie zwołania konwencji partii. Konwencja ta ma zdecydować, jaki wariant wyborczego startu do europarlamentu wybierze ostatecznie SLD. Decyzja o formule startu Sojuszu w wyborach parlamentarnych ma być podjęta poprzez wewnątrzpartyjne referendum.

Żukowska oceniła w rozmowie z PAP, że podejście do koalicjanta, które w odniesieniu do Nowoczesnej zademonstrował lider PO Grzegorz Schetyna, "daje do myślenia". Jej zdaniem "na pewno" może ono wpłynąć na nastroje w Sojuszu przed przyszłotygodniową Radą Krajową, która będzie dyskutowała m.in. o strategii partii przed wyborami do PE.

Reklama

"To nie jest tak, że my będziemy sobie tutaj +hop-siup+ od razu podejmowali jakieś wiążące decyzje, bo - jak widać - potrafią się dziać takie rzeczy, które wywracają pewien sposób myślenia trochę na lewą stronę, czy tam na prawą" - zaznaczyła.

Żukowska była też pytana, jak Sojusz odnosi się do rozmów między Partią Razem a dotychczasowymi koalicjantami SLD - m.in. Unią Pracy i Polską Partią Socjalistyczną - o których poinformowała wcześniej PAP. Wspólne listy budowane przez Partię Razem i niektóre ugrupowania startujące do tej pory w sojuszu z SLD miałyby być alternatywą dla współpracy wyborczej w szerszej formule ugrupowań lewicowych, z udziałem m.in. SLD i Zielonych, np. w razie gdyby nie udało się porozumieć lub gdyby Sojusz zdecydował się na start do PE z ugrupowaniami współtworzącymi Koalicję Obywatelską.

"Ja to rozumiem i nie widzę w tym nic złego, że Razem to robi" - oświadczyła rzeczniczka Sojuszu, komentując doniesienia PAP o środowych rozmowach przedstawicieli Partii Razem i pięciu koalicjantów Sojuszu z komitetu SLD Lewica Razem. "Wszystko w ramach lewicowej rodziny" - dodała.

Dopytywana, dlaczego w spotkaniu nie wzięli udział przedstawiciele Sojuszu, Żukowska odparła, że szef partii Włodzimierz Czarzasty miał w tym czasie inne plany. "Nie mamy też potrzeby bycia na każdym jednym spotkaniu" - stwierdziła rzeczniczka SLD. Zapewniła jednocześnie, że Sojusz wiedział o spotkaniu, które organizowane było przez Unię Pracy, i był na nie zaproszony.

Żukowska zwróciła też uwagę, że Sojusz podpisał ze swoimi koalicjantami z wyborów samorządowych umowę koalicyjną obejmującą również wybory do Parlamentu Europejskiego.

"Jeżeli UP zdecydowałaby się zerwać tę umowę, to musiałaby to najpierw zrobić; jeżeli tego nie zamierza zrobić, a nie widzę kroków podejmowanych w tym kierunku, to nie ma tematu, że Unia gdzieś sobie pójdzie" - powiedziała.(PAP)

autor: Marceli Sommer