Regulacja populacji wilka stała się jednym z najgorętszych tematów dyskusji w niemieckiej polityce. Dlaczego zwierzęciem niezgody jest właśnie wilk, a nie na przykład dzik, wyjaśnia w piątek komentator "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Eckart Lohse.

"W gruncie rzeczy w sporze chodzi o to, czy ułatwić zastrzelenie jednego albo kilku wilków spośród tysiąca sztuk, które obecnie znajdują się na terytorium Niemiec" - wyjaśnia publicysta. "Kwestii tej jest poświęcony nawet osobny akapit w umowie koalicyjnej między CDU/CSU a SPD. Żaden polityk, nawet kanclerz Angela Merkel, nie może uchylić się od zajęcia stanowiska na ten temat, zwłaszcza podczas podróży na wschodzie Niemiec, gdzie skupia się populacja zwierzęcia" - dodaje.

Hodowcy zwierząt od lat narzekają na zbyt małe wsparcie ze strony państwa. Odbudowana populacja wilka, który pustoszy stada, to kropla, która przelewa czarę goryczy.

"Nie tłumaczy to jednak wciąż, dlaczego właśnie wilk został tak upolityczniony, a nie np. dzik, który w spotkaniu z człowiekiem również potrafi być niebezpieczny" - zauważa autor. Jego zdaniem po wyjaśnienie należy sięgnąć do książek kucharskich i bajek dla dzieci. Dzik ląduje na niemieckich stołach jako specjał. W związku z tym budzi pozytywne skojarzenia. Wilk przeciwnie - już w bajkach dla najmłodszych jest obsadzany w roli szwarccharakteru.

W czwartek miało miejsce spotkanie ministrów rolnictwa Julii Kloeckner (CDU) i środowiska Svenji Schulze (SPD) w sprawie wilka. Liberalna FDP określiła je wręcz mianem "szczytu", używając terminu zarezerwowanego dotychczas dla spotkań szefów państw i rządów. Posłowie Bundestagu już wielokrotnie dyskutowali na ten temat podczas obrad. Radziły też komisje parlamentarne. Linia podziału przebiega niemal przez sam środek niemieckiego parlamentu. Posłowie chadecji, liberałów i narodowo-konserwatywnej Alternatywy dla Niemiec (AfD) są raczej skłonni do liberalizacji przepisów. Partie z lewej strony - wręcz przeciwnie.

Reklama

"Wilk, na swoje nieszczęście, rozprzestrzenia się w Niemczech w momencie, kiedy po wielu latach rządów wielkiej koalicji w polityce panuje tęsknota za jednoznacznością. Przyjaciel albo wróg. Przyjąć po przyjacielsku czy zastrzelić" - puentuje Lohse.

>>> Czytaj też: Ardanowski: "W Polsce zapanowała histeria w sprawie odstrzału dzików"