Dokładnie 10 lat temu rząd zdecydował o rozpoczęciu przygotowań do budowy pierwszej elektrowni atomowej w Polsce. Koszty wkrótce przekroczą 1 mld zł, a termin uruchomienia elektrowni jest jeszcze odleglejszy, niż dekadę temu. Atomowy króliczek znowu nam ucieka.

Żartuje się, że gdy budowaliśmy pierwszą elektrownię jądrową w PRL, to w zaplanowanym terminie i budżecie powstała tylko jej makieta. Po czterdziestu latach niewiele się zmieniło. Już od dekady politycy kolejnych rządów III RP mierzą się z drugą próbą wybudowania elektrowni atomowej. Z podobnymi skutkami i z podobnych powodów.
Gdy 13 stycznia 2009 roku premier Donald Tusk poinformował, że rząd podjął decyzję o rozpoczęciu polskiego programu energetyki atomowej, a pierwszy blok zacznie dostarczać energię już w 2020 roku, było oczywiste, że to równie realne, jak harmonogramy budowy elektrowni jądrowej z lat 70. i 80. ubiegłego wieku.
10 lat przygotowań za ponad 900 mln zł i…

W ciągu minionych 10 lat na przygotowania programu atomowego wydaliśmy – jak wynika z wyliczeń Najwyższej Izby Kontroli – grubo ponad 900 mln zł. W tym czasie powstała rządowa strategia, która już zdążyła się zdezaktualizować, zaplanowano postępowanie zintegrowane, z którego zdążono już zrezygnować, wybrano australijską firmę do badań lokalizacyjnych, z którą zerwano już umowę z powodu opóźnień, powołano spółkę-córkę oraz dwie spółki-wnuczki do budowy elektrowni i omijania ustawy kominowej, które zdążono już zlikwidować, przyjęto do spółki PGE EJ, mającej zbudować elektrownię, trzy kolejne państwowe koncerny (Tauron, Eneę i KGHM), które zdążyły już poinformować, że chcą się z niej jednak wypisać. Mamy jeszcze dwie specjalne strony internetowe poświęcone elektrowni atomowej. Poznajatom.pl prowadzi resort energii, a świadomieoatomie.pl ma Polska Grupa Energetyczna EJ 1. Na poznajatom.pl ostatni wpis pochodzi z października 2018 r. a na świadomieoatomie.pl z grudnia 2016.

Tymczasem w 2019 Departament Energetyki Jądrowej Ministerstwa Energii zdążył już rozpisać przetarg na postawienie kolejnej strony internetowej poświęconej energetyce jądrowej. W ogóle urzędnicy tego departamentu są niezmiernie aktywni - w ubieglym roku zdążyli już rozpisać przetargi na "Wsparcie realizacji procesu legislacyjnego w zakresie energetyki jądrowej" oraz analizę„Miejsce energetyki jądrowej w Europie” oraz analizę na temat wkładu polskiego przemysłu w budowę elektrowni jądrowej. Mogliśmy też mieć mieć atomową grę typu memory oraz atomowe puzzle, niestety ogłoszony przetarg nie został rozstrzygnięty.

Wśród mniej spektakularnych trzeba przyznać, że zdołaliśmy wyszkolić wielu ludzi, stworzyć z części z nich całkiem niezły team w PGE EJ, a następnie niemal wszystkich zwolnić lub pozwolić im odejść, zinwentaryzować polskie firmy zajmujące się budowami elektrowni atomowych na całym świecie i zmienić część przepisów, aby ułatwić inwestycję. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku zakończone zostaną także badania lokalizacyjne, być może kiedyś do czegoś się przydadzą.

Reklama

W tym roku jedna-dwie elektrownie atomowe zapewne ponownie zostaną wpisane do kolejnej polityki energetycznej Polski, choć żadnej z dotychczasowych rządów, które je uchwalały, ani rządów, które przychodziły po nich, ich nie realizowały. Bilans dekady rozwoju energetyki atomowej w Polsce wygląda więc bardzo mizernie.

Czego nam brakuje aby zbudować elektrownię atomową? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Autor: Bartłomiej Derski