Dziennikarz gazety David Ignatius zauważył, że głośna zbrodnia doprowadziła do zawieszenia wielu ważnych aspektów współpracy Stanów Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej, a także ukazała, że taka współpraca może być wykorzystywana przez drugą stronę do celów niezgodnych z jej duchem.

Według ustaleń Ignatiusa, który podzielił się nimi w czasie minionego weekendu, powołując się na źródła w USA i Arabii Saudyjskiej, część saudyjskiej Grupy Szybkiego Reagowania, która została wysłana do Stambułu z zadaniem porwania lub zabicia Chaszodżdżiego, była szkolona w Stanach Zjednoczonych.

CIA ostrzegła amerykańskie agencje rządowe, że część szkoleń z operacji specjalnych mogła przeprowadzić firma z Arkansas, Tier 1 Group, działająca na licencji Departamentu Stanu. Szkolenie Saudyjczyków z grupy reagowania odbyło się przed zabójstwem Chaszodżdżiego i od tego czasu ta forma współpracy została wstrzymana.

Wstrzymany jest także amerykański program szkolenia i modernizacji saudyjskiego wywiadu; Departament Stanu nie zatwierdził dotąd odpowiedniej licencji. Projekt ten był opracowywany przez firmę Culperer National Security Solutions, należącą do spółki DynCorp, przy pomocy byłych prominentnych przedstawicieli CIA.

Reklama

Z informacji Ignatiusa wynika, że jednym z przedstawiciel strony saudyjskiej przy tym projekcie szkoleniowym był generał Ahmed al-Assiri - wiceszef wywiadu, który według Rijadu jest obecnie objęty śledztwem w związku z domniemanym udziałem w zabójstwie Chaszodżdżiego.

W 2017 roku jako prezes zarządu Culperer publicznie został wskazany były p.o. dyrektora CIA Michael Morell. Jedno z cytowanych przez Ignatiusa źródeł twierdzi, że Morell nie zajmuje już tego stanowiska, a drugie - że wycofał się z projektu szkolenia saudyjskiego wywiadu kilka dni po zabójstwie, bo "nie podobało mu się, w jakim kierunku zmierza Arabia Saudyjska".

Jak pisze "WP", Tier 1 Group i DynCorp należą pośrednio do prywatnej grupy inwestycyjnej Cerberus Capital Management z siedzibą w Nowym Jorku, a jeden z prezesów Cerberusa, Stephen Feinberg, jest także przewodniczącym Rady Doradczej Wywiadu przy prezydencie USA. Gdy został mianowany na to stanowisko, krytykowano go za potencjalny konflikt interesów, jednak według źródeł w firmie Feinberg wraz z objęciem funkcji, czyli przed zabójstwem Chaszodżdżiego, wycofał się z wszelkiej działalności Cerberusa związanej z obroną i wywiadem.

Te przykłady pokazują, że zabójstwo pracującego dla "Washington Post" Chaszodżdżiego wpłynęło na relacje amerykańsko-saudyjskie - ocenia Ignatius. Jak dodaje, dotychczasowa współpraca Waszyngtonu i Rijadu była korzystna dla bezpieczeństwa obu krajów i jest szczególnie ważna teraz, gdy administracja Donalda Trumpa próbuje walczyć z wpływami Iranu na Bliskim Wschodzie.

"Wielu byłych i obecnych urzędników USA uważa jednak, że bez jaśniejszych reguł i możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności sprawców ewentualnych nadużyć to partnerstwo może być nie do utrzymania, biorąc pod uwagę głośny sprzeciw wielu członków (amerykańskiego) Kongresu" - podkreśla publicysta "Washington Post".

Opozycyjny wobec władz w Rijadzie Chaszodżdżi został zabity w saudyjskim konsulacie w Stambule, do którego poszedł 2 października 2018 roku, by załatwić formalności związane ze swoim ślubem. Władze saudyjskie przez długi czas twierdziły, że nie mają nic wspólnego z jego zaginięciem, ale ostatecznie przyznały, że doszło do zabójstwa, gdy zawiodły próby nakłonienia dziennikarza do dobrowolnego powrotu do kraju.

Cały czas nie jest jasne, czy saudyjski następca tronu książę Muhammad ibn Salman zlecił zabójstwo lub wiedział o nim, gdy było planowane, o co podejrzewają go niektóre państwa zachodnie. Choć część zabójców wywodzi się z bezpośredniego otoczenia księcia, Rijad utrzymuje, że zostało ono przeprowadzone bez jego wiedzy. Jednak według różnych doniesień medialnych CIA ma nagrania rozmów wskazujące, że było inaczej.