W 2025 r. aż 15 proc. światowej komunikacji bezprzewodowej będzie transmitowane za pośrednictwem sieci piątej generacji – wynika z raportu „Mobile Economy 2019 Report” (autorstwa GSMA, globalnego stowarzyszenia operatorów sieci komórkowych). Zgodnie z prognozą w ciągu najbliższych 15 lat 5G wniesie do światowej gospodarki 2,2 bln dol., a wzrost ten będzie napędzany głównie przez trend rewolucji w przemyśle: coś, co znamy pod nazwą Industry 4.0.
– To będzie system nerwowy każdej fabryki w przyszłej dekadzie. Nie można mówić o Przemyśle 4.0 bez wdrożenia podstawy tej rewolucji – tak o roli 5G w przemyśle mówi dr Andreas Müller, jeden z głównych badaczy Boscha, a jednocześnie szef 5G Alliance for Connected Industries and Automation (5G-ACIA), branżowej inicjatywy zrzeszającej kilkadziesiąt korporacji przemysłowych z całego świata, forującej wspólny standard 5G w produkcji przemysłowej.
Reklama

Apetyt w excelach

Za jednego z globalnych liderów w zakresie Industry 4.0 i 5G uchodzi Bosch. Jak mówią o sobie jego przedstawiciele, „świat dzieli się na tych, którzy mają to w excelach, i na tych, którzy to robią”.
Efekty są widoczne w arkuszach z wynikami niemieckiego koncernu: Bosch wyliczył właśnie, że dzięki wdrożeniom szkieletu Przemysłu 4.0 w części ze swoich 280 fabryk w cztery lata podwyższył swoje dochody o 1,5 mld euro. Teraz podnosi sobie poprzeczkę i wraz z falą industrializacji opartej na 5G liczy także na to, że sprzedając rozwiązania dla zewnętrznych fabryk, wygeneruje kolejny miliard euro w skali każdego kolejnego roku. Chrapkę na to ma również m.in. Siemens, którego segment zajmujący się internetem rzeczy i automatyzacją notuje właśnie rekordowe, niemal 30-proc. wzrosty sprzedaży.
– Już jesteśmy liderem w zakresie automatyzacji i rozwoju oprogramowania w przemyśle, dowodem na to są nasze zakłady. Teraz dochodzi 5G jako bardzo ważna technologia, dostarczająca wyższą przepustowość, niższą latencję, jakościowe usługi, niski apetyt na energię. A to zmieni sposób np. komunikacji maszyn, otworzy nowe możliwości – uważa Jan Mrosik, odpowiedzialny w Siemensie za cyfrowe fabryki.

Gorączko, trwaj

Szczegóły 5G w przemyśle to trzy główne hasła oznaczające szanse na miliardy oszczędności lub przychody ekstra. Mowa o wydajności, elastyczności i bezpieczeństwie. Wdrożenie ultraszybkich połączeń do 20 GB na sekundę, które będą mogły obsługiwać nawet 1 mln punktów internetu rzeczy na kilometr kwadratowy z czasem reakcji liczonym w kilku milisekundach, pobudza wyobraźnię przemysłowców. Część z nich uważa, że to 5G, wsparte sztuczną inteligencją, na dobre wyprze ludzi z fabryk, m.in. w branży motoryzacyjnej.
Fabryka samochodów w niedalekiej przyszłości ma się składać z mobilnych maszyn bez okablowania, produkujących na tej samej linii po kilka modeli samochodów jednocześnie. Dzięki błyskawicznej wymianie informacji i technologiom, m.in. AR/VR, roboty mają niemal same organizować najefektywniejsze metody produkcji. Do tego maszyny te będą mniej narażone na cyberataki niż dotychczasowe roboty działające na sieciach kablowych lub Wi-Fi. 5G pozwala bowiem na swobodne i bezpieczne wydzielanie zamkniętych, strukturalnie niezależnych stref w ramach sieci.
Nic więc dziwnego, że sieć 5G opanowała przemysłowa gorączka złota: wewnątrz swoich niemieckich fabryk budować je mają m.in. Volkswagen czy BMW, wykupując wcześniej regionalne licencje i obchodząc tradycyjnych pośredników telekomunikacyjnych. Swoje na tym polu chcą ugrać także Amerykanie: Google, Microsoft czy Amazon szykują rozwiązania chmurowe przeznaczone dla wielkich faktorii z różnych branż. Ich argumentacja jest prosta: system nerwowy Przemysłu 4.0 potrzebuje nowego mózgu.