Nie krył, że nawet na obszarach, gdzie przemoc zmalała, Syryjczycy doświadczają ogromnych cierpień; wciąż niezaspokojone są potrzeby humanitarne, a także te związane z bezpieczeństwem.

Jako przykład szczególnie ciężkiej sytuacji podawał przeludniony obóz Al Hol na północy Syrii, gdzie znalazło się 73 tys. osób, w większości kobiet i dzieci, w tym rodziny byłych ekstremistycznych bojowników oraz wysiedleńców.

Pedersen uzależnił powodzenie rozwiązania politycznego od spełnienia potrzeb ludności i podkreślił, że ma nadzieję na zwołanie komisji konstytucyjnej; nawiązywał też do wysiłków w sprawie jej składu, wiarygodności i zakresu uprawnień. Wysłannik utrzymywał ponadto, że podejście do tego we właściwym duchu pomogłoby w odblokowaniu szerszego procesu politycznego i wiodło do wyborów nadzorowanych przez ONZ, w bezpiecznym, spokojnym i neutralnym środowisku.

Apelując o dalsze międzynarodowe zaangażowanie, Pedersen podkreślił, że Syryjczycy muszą utożsamiać się z porozumieniem politycznym i kierować nim. Dodał jednak, że ponieważ konflikt jest "wysoce umiędzynarodowiony", jego rozwiązanie musi się spotkać z międzynarodowym poparciem i znaleźć uzasadnienie prawne.

Reklama

"Suwerenność Syrii, jej niezależność, jedność i integralność terytorialna muszą być szanowane i przywracane, ale same słowa do tego nie wystarczą" – zauważył Pedersen.

Jego zdaniem realne zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa stanowi interwencja zewnętrzna. Nawiązał do pięciu armii międzynarodowych, które stwarzają ryzyko niebezpiecznej eskalacji. Ryzyko to, akcentował, musi zostać ograniczone i ostatecznie usunięte.

Według wysłannika ONZ kluczowi gracze międzynarodowi rozumieją potrzebę międzynarodowej współpracy w Syrii. Deklarował pomoc dla nich.

"Sytuacja jest relatywnie bardziej stabilna po zawieszeniu broni uzgodnionym przez Turcję i Rosję. Zachęcamy Turcję i Rosję do kontynuowania zawieszenia broni, a także do zwiększenia patroli na tych obszarach. Uważamy, że ma to kluczowe znaczenie" – ocenił Pedersen.

Z kolei ambasador Rosji przy ONZ Wasilij Niebienzia zapewniał na forum RB, że jego kraj podejmuje aktywne działania na rzecz procesu politycznego w Syrii oraz przywrócenia zaufania między stronami konfliktu syryjskiego. Zwrócił uwagę przedstawicielowi USA, że Rosja, Turcja i Iran są gwarantami porozumienia z Astany z 2017 r., w ramach którego uzgodniono w Syrii "strefy deeskalacji".

Potwierdzają one - jak zapewniał - zobowiązanie do zachowania suwerenności, niezależności, jedności i terytorialnej integralności Republiki Syryjskiej oraz pryncypiów Karty Narodów Zjednoczonych. Dodał, że Wzgórza Golan zgodnie z rezolucją 497 RB pozostają terytorium Syrii okupowanym przez Izrael.

Odnosząc się do niepokojącej sytuacji humanitarnej w Syrii, ambasador RP przy ONZ Joanna Wronecka argumentowała natomiast, że najwyższy priorytet powinny mieć działania na rzecz ochrony ludności i zbiorowa reakcja na wyzwania humanitarne. "Musimy zapobiegać katastrofalnym skutkom humanitarnym wszelkich działań wojennych. Jest to warunek sine qua non dla osiągnięcia trwałego porozumienia pokojowego. (...) Żądanie odpowiedzialności za zbrodnie wojenne nie może zastąpić jednoczesnej odpowiedzialności za ochronę ludności cywilnej" – zaznaczyła.

Wronecka na forum Rady Bezpieczeństwa nawoływała także do wdrażania skutecznych środków zapobiegania i zwalczania terroryzmu. Ostrzegała przed eskalacją działań zbrojnych, zwłaszcza w północno-wschodniej Syrii, co może doprowadzić do ponownego pojawienia się Państwa Islamskiego.

Za jedyną drogę prowadzącą do trwałego pokoju uznała syryjskie ramowe porozumienie polityczne. W oczekiwaniu na ustanowienie komisji konstytucyjnej podkreśliła, że sukces wymaga pełnego i konstruktywnego zaangażowania wszystkich stron konfliktu.

"Może się to udać tylko wtedy, gdy władze syryjskie będą uczestniczyć w negocjacjach w dobrej wierze i bez warunków wstępnych" – oceniła ambasador RP.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)