Za początek negocjacji uznał on w czwartek wypowiedzi prezydenta Rosji Władimira Putina, który mówił w sobotę w Pekinie, że zaopatrzenie Ukrainy w gaz zależy od tranzytu gazu rosyjskiego przez terytorium tego kraju. Kwestię tranzytu wymienił jako temat ewentualnych rozmów z prezydentem elektem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

„Tak, jak oczekiwaliśmy, Moskwa rozpoczęła negocjacje o przedłużeniu tranzytu gazu od razu po zakończeniu wyborów prezydenckich na Ukrainie. Tę rundę przeprowadził rosyjski prezydent z dalekiego Pekinu” - napisał Kobolew na Facebooku.

„O tym, że Rosja potrzebuje utrzymać tranzyt i o gotowości Gazpromu do zawarcia kontraktu na standardowych, europejskich zasadach nie było, oczywiście, ani słowa. Było o tym, jak to Ukraina zamarznie” - podkreślił.

Kobolew ocenił, że wypowiedzi Putina to przygotowanie do zaplanowanych na maj rozmów z udziałem Komisji Europejskiej, Ukrainy i Rosji. „W KE i wśród ukraińskich uczestników rozmów cena słów Putina jest bardzo dobrze znana. Prawdziwym celem tego występu (Putina) jesteście wy” - napisał.

Reklama

Szef Naftohazu oświadczył, że Ukraina będzie kupowała gaz od dostawców, którzy zaproponują jej niższe stawki. Według niego cena gazu, który Rosja chce sprzedawać Ukrainie, jest wyższa od oferowanej przez dostawców z krajów unijnych oraz o 47 proc. wyższa od zaproponowanej przez sztokholmski trybunał arbitrażowy.

Kobolew oświadczył, że Ukraina chce mieć z Rosją kontrakt, zgodnie z którym rozliczenia za przesyłany gaz będą dokonywane na podstawie pomiarów na wschodniej, a nie zachodniej granicy Ukrainy, jak dziś.

„Pozwoli to na przeniesienie punktu przekazywania gazu na wschodnią granicę, co oznacza udostępnienie ukraińskiego systemu przesyłowego innym firmom tranzytowym, na przykład europejskim klientom Gazpromu. Albo innym rosyjskim firmom bądź sprzedawcom gazu z Azji Środkowej, jeśli przyłączy się do tego aktywnie UE” - poinformował.

Prezes ukraińskiego koncernu uprzedził, że Rosjanie będą unikali takiego rozwiązania, dlatego należy oczekiwać z ich strony ataków informacyjnych na Ukrainę. Kobolew przekazał, że władze ukraińskie pracują z zachodnimi partnerami nad dodatkowymi dostawami blisko 3 mld metrów sześciennych gazu, by zabezpieczyć się przed ewentualnym kryzysem gazowym.

W sobotę Putin na konferencji prasowej w Pekinie wyraził opinię, że Ukraina "otrzymuje gaz dwa razy droższy, niż mogłaby otrzymywać", i że jeśli nie będzie tranzytu gazu z Rosji, to Ukraina pozostanie bez zaopatrzenia w surowiec.

Przypomniał o wizycie w Rosji, jaką przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie złożyli dwaj prorosyjscy politycy ukraińscy - Wiktor Medwedczuk i kandydat w wyborach prezydenckich Jurij Bojko. Rozmawiali oni wówczas z premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem i szefem koncernu Gazprom Aleksiejem Millerem. Nawiązując do tego spotkania, Putin oświadczył, że "strona rosyjska powiedziała, że cena będzie co najmniej o 25 proc. niższa, jeśli będą otrzymywać gaz bezpośrednio od Rosji".

Oświadczył, że jeśli nie będzie tranzytu gazu na Ukrainę, to nie będzie również przesyłania surowca tzw. rewersem, gdyż "rewers jest przecież wirtualny". Według słów Putina "nie ma żadnego realnego rewersu"; rosyjski prezydent nazwał go „oszustwem". Kobolew napisał w czwartek, że to nieprawda, gdyż Ukraina kupuje gaz przesyłany fizycznie z państw zachodnich.

>>> Czytaj też: Zełenski: Po aneksji Krymu i agresji w Donbasie z Rosją łączy nas jedynie granica