W rozmowie telefonicznej z telewizją Fox News amerykański prezydent wyraził opinię, że Stany Zjednoczone "zdemaskowały" Iran.

"Iran to zrobił. (Incydent w Zatoce Omańskiej - PAP) praktycznie nosi na sobie podpis Iranu. (...) Pewnie nie chcieli pozostawić po sobie żadnych dowodów" - powiedział. Odniósł się w ten sposób do nagrania wideo ujawnionego w czwartek wieczorem przez wojsko USA, na którym siły irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej usuwają niewybuch miny z burty jednego z tankowców.

Trump ostrzegł Iran przed próbami zamknięcia cieśniny Ormuz, strategicznie ważnej dla światowego transportu ropy naftowej i położonej niedaleko miejsca, w którym doszło do incydentu z tankowcami. "(Irańczycy) jej (tj. tej cieśniny - PAP) nie zamkną. Ona nie zostanie zamknięta" - powiedział. Gdyby jednak miało do tego dojść, to nie na długo - dodał.

Agencja Associated Press podała, że według czwartkowych wypowiedzi przedstawicieli władz USA administracja Trumpa rozważa przywrócenie eskort wojskowych statkom przepływającym przez Ormuz. Republikański senator z Karoliny Południowej Lindsey Graham, stronnik Trumpa, wcześniej na antenie Fox News wezwał władze USA do natychmiastowego powrotu do tej praktyki.

Reklama

W rozmowie Trump zapewnił też, że Iran nie uzyska broni atomowej.

Zapytany, jak zamierza odpowiedzieć na działania Teheranu i nie dopuścić do powtórzenia podobnych ataków w przyszłości, amerykański prezydent odpowiedział: "Zobaczymy, co się wydarzy". Zaznaczył, że Irańczykom "zakomunikowano w bardzo stanowczych słowach, że chcemy, by wrócili do stołu (negocjacyjnego)". "Czekam na sygnał z ich strony" - podkreślił, dodając, że jemu "się nie spieszy".

Fox News poinformowała ponadto za Pentagonem o sygnałach świadczących o tym, że załoga jednej z dwóch zaatakowanych w czwartek jednostek została uratowana przez znajdujący się w pobliżu statek komercyjny, jednak później została przejęta przez siły irańskie.

Według agencji dpa wiadomo, że załoga tankowca Front Altair została podjęta przez statek Hyundai Dubai i przekazana Irańczykom. W wywiadzie udzielonym później irańskiej telewizji członkowie załogi pozytywnie wypowiadali się o Irańczykach, z ich wypowiedzi nie dało się jednak wywnioskować, kto może stać za atakiem.

Dwa tankowce - japoński Kokuka Courageous oraz norweski Front Altair - były w czwartek rano celem niezidentyfikowanego ataku u wybrzeży Iranu w Zatoce Omańskiej. W jednym przypadku na pokładzie doszło do eksplozji i pożaru, w drugim również do eksplozji. Z obu statków ewakuowano łącznie 44 członków załóg. Nie wiadomo, co spowodowało wybuchy.

Czwartkowy incydent jest drugim w ciągu miesiąca na tym strategicznym akwenie. Na początku maja u wybrzeży Zjednoczonych Emiratów Arabskich doszło do "ataków sabotażowych" na cztery statki handlowe, w tym saudyjskie tankowce. Do ataków nikt się nie przyznał, ale doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton obwinił o nie Iran. Także i w tym przypadku Teheran twierdzi, że nie miał z nimi nic wspólnego.

>>> Czytaj też: “La Razon” ostrzega: Państwo Islamskie planuje ataki na turystów w krajach śródziemnomorskich