W poniedziałek zapowiadany w ramach tzw. piątki PiS projekt nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych opublikowano na stronie Rządowego Centrum Legislacji. Przewiduje on ponaddwukrotne podniesienie kosztów uzyskania przychodów dla pracowników oraz obniżenie stawki podatku PIT z l8 proc. do l7 proc.

"Celem tych zmian jest sprawiedliwe obniżenie obciążeń podatkowych dla wszystkich podatników na skali podatkowej oraz pozostawienie do dyspozycji podatników większej ilości środków pieniężnych. Beneficjentami tych zmian będzie około 25 mln podatników. Reforma stanowi kolejny krok w kierunku zmniejszenia klina podatkowego (różnicy między tym, co pracownik dostaje +na rękę+ a kwotą, którą na jego zatrudnienie wydaje firma) oraz uczynienia go bardziej sprawiedliwym" - napisano w dołączonej do projektu Ocenie Skutków Regulacji.

Z wyliczeń resortu finansów wynika, że zmiany będą kosztować sektor finansów publicznych 9 mld 687 mln zł rocznie. Z tego koszt dla budżetu to 4 mld 825 mln zł, dla jednostek samorządu terytorialnego - 4 mld 812 mln zł, a dla pozostałych jednostek (NFZ) - 50 mln zł.

Jak wyjaśnia resort finansów, klin dla osób w okolicach płacy minimalnej w Polsce jest jednym z wyższych w krajach OECD, natomiast progresywność klina podatkowego jest jedną z najniższych.

Reklama

"Zmniejszenie obciążeń dla osób o relatywnie niewysokich pensjach to najkorzystniejsze rozwiązanie z punktu widzenia bodźców na rynku pracy. Powinno to przynieść efekt w postaci poprawy współczynnika aktywności zawodowej w Polsce (co jest niezwykle istotne w obliczu niekorzystnych zjawisk demograficznych). Pracujący na umowie o pracę mają relatywnie wyższy klin podatkowy obecnie niż osoby uzyskujące dochody z innych źródeł (np. umowa zlecenia)" - czytamy w OSR.

Wyjaśniono, że na przykład średnie obciążenie na umowie o pracę w grupie dochodu brutto między 25 tys. zł a 50 tys. zł rocznie wynosi ok. 37 proc., natomiast na niestabilnych umowach cywilnoprawnych 28 proc.

Zgodnie z danymi OECD klin podatkowy w Polsce w 2017 r. wynosił 36 proc. kosztów pracy i kształtował się na poziomie średniej w OECD. Rozpiętość klina (liczonego dla samotnej osoby zarabiającej przeciętne wynagrodzenie) w poszczególnych krajach jest jednak ogromna - od 7 proc. w Chile czy 18 proc. w Nowej Zelandii, aż do 50 proc. w Niemczech i 54 proc. w Belgii.

"Przewidywane w projekcie ustawy zmiany wpłyną na obniżenie klina podatkowego. Zmniejszenia obciążeń dla osób o relatywnie niewysokich zarobkach to najkorzystniejsze rozwiązanie z punktu widzenia bodźców na rynku pracy. Efektem tych zmian będzie obniżenie kosztów pracy i pozostawienie do dyspozycji podatników większej ilości środków pieniężnych" - napisano.

Zapewniono, że proponowane rozwiązania zwiększają progresję, jednak - jak przyznano - w porównaniu do krajów OECD Polska nadal pozostanie jednym z krajów o najniższej progresywności w przypadku podatku dochodowego od osób fizycznych.

"Nowa (podwyższona) wysokość kosztów uzyskania przychodów wejdzie w życie z dniem 1 stycznia 2020 r. i będzie mieć zastosowanie do przychodów uzyskanych od dnia l stycznia 2020 r. (...) Nowa skala, w tym obniżona stawka podatku (17 proc.) będzie miała zastosowanie do dochodów uzyskanych od l stycznia 2020 r." - czytamy w dokumencie.

W piątek rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że nie zgadza się z samorządowcami, dla których obniżenie podatków będzie "ciosem w metropolie". Obywatele są w lepszej sytuacji, gdy płacą mniejsze podatki; przede wszystkim liczy się jakość życia obywateli - stwierdził rzecznik. Pytany o termin wprowadzenia obniżki PIT z 18 do 17 proc. minister poinformował, że projekt ustawy jest już "właściwie gotowy" i rząd go przyjmie w "najbliższym czasie".

"To będzie następny tydzień, albo za dwa tygodnie" - dodał. Według Müllera "na pewno ta ustawa będzie przyjęta w tej kadencji Sejmu i na pewno będzie obowiązywała w tym roku kalendarzowym".

>>> Czytaj też: Powstaje największa na świecie strefa wolnego handlu. W planach jest też wspólna waluta [MAPA]