Nasilanie napięć wojskowych przez USA zmusza Koreę Płn. do poszukiwania „nowej drogi” i pracy nad „potężnymi środkami fizycznymi, kluczowymi dla obrony narodowej” - oświadczył we wtorek pracujący w Genewie północnokoreański dyplomata Dzu Jong Czol.

Wcześniej tego dnia Korea Płn. wystrzeliła do morza kolejne dwa pociski balistyczne. Czwarta w ciągu ostatnich dwóch tygodni próba rakietowa Pjongjangu była odpowiedzią na rozpoczęte w poniedziałek wspólne ćwiczenia wojskowe USA i Korei Płd. Władze KRLD uznają te ćwiczenia za akt wrogości, sprzeczny z zapewnieniami prezydenta USA Donalda Trumpa o wstrzymaniu wspólnych manewrów.

Na związanej z ONZ międzynarodowej konferencji dotyczącej rozbrojenia w Genewie północnokoreański dyplomata zarzucił USA potęgowanie napięć na Półwyspie Koreańskim i oświadczył, że jego kraj będzie musiał „ponownie rozważyć ważne kroki”, jakie do tej pory poczynił w procesie pokojowym.

„Jeszcze poważniejsze jest, że USA podsycają napięcie wojskowe wrogie wobec KRLD poprzez rozmieszczanie dużej ilości najnowszego ofensywnego sprzętu wojskowego w Korei Płd., lekceważąc swoje zobowiązanie do zawieszenia wspólnych ćwiczeń wojskowych, poczynione na szczeblu przywódców" – powiedział Dzu, cytowany przez agencję Reutera.

Te działania USA zmusiły Koreę Płn. do „opracowania, przetestowania i rozmieszczenia potężnych środków fizycznych kluczowych dla jej obrony narodowej” - dodał przedstawiciel Pjongjangu.

Reklama

Wcześniej we wtorek rzecznik północnokoreańskiego MSZ ocenił, że władze USA i Korei Płd. „głoszą otwartość na dialog”, ale potem „ostrzą miecze, aby wyrządzić nam krzywdę”. "Przybycie nowych, amerykańskich myśliwców F-35A do Korei Południowej, wizyta amerykańskiego okrętu podwodnego napędzanego energią jądrową w południowokoreańskim porcie oraz amerykańskie testy rakiet balistycznych to kroki, które zmusiły Koreę Północną do kontynuowania rozwoju własnej broni" – oświadczył resort w komunikacie, przytoczonym przez oficjalną agencję prasową KCNA.

Urzędnik południowokoreańskiego ministerstwa ds. zjednoczenia ocenił w rozmowie z agencją Yonhap, że Korea Płn. prawdopodobnie usiłuje wzmocnić swoją pozycję negocjacyjną przed wznowieniem rozmów nuklearnych z USA. Yonhap nie podaje nazwiska tego urzędnika.

Wznowienie roboczych negocjacji nuklearnych uzgodnili prezydent USA Donald Trump i przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un, gdy pod koniec czerwca spotkali się we wsi Panmundżom na granicy pomiędzy dwoma państwami koreańskimi. Według Yonhapu oczekiwano, że rozmowy zaczną się w połowie lipca, ale jak dotąd żadna ze stron nie poinformowała, że do nich doszło.

Szef Pentagonu Mark Esper oświadczył we wtorek, że USA nie będą "reagowały przesadnie" na serię testów balistycznych przeprowadzonych w ostatnich tygodniach przez Koreę Północną i pozostawią otwarte drzwi do rozmów z Pjongjangiem.

Podczas pierwszego szczytu z udziałem prezydenta Trumpa i Kim Dzong Una w Singapurze latem 2018 roku przywódca Korei Płn. wyraził gotowość do rezygnacji z broni jądrowej w zamian za gwarancje bezpieczeństwa dla swojego kraju. Od tamtej pory obie strony prowadziły negocjacje w sprawie szczegółów denuklearyzacji; rozmowy jednak załamały się po zakończonym bez porozumienia drugim szczycie przywódców w Hanoi w lutym br.

>>> Czytaj też: Bolton: USA bardzo uważnie przyglądają się próbom rakietowym Korei Płn.