Według ogłoszonych w poniedziałek ostatecznych wyników prawicowa Liga Matteo Salviniego zdobyła prawie 37 procent głosów, czyli nieznacznie więcej, niż otrzymuje w ogólnokrajowych sondażach poparcia. Sojusznik tego ugrupowania, czyli prawicowa partia Bracia Włoch, dostał ponad 10 procent głosów, a centroprawicowa Forza Italia - 5,5 procent.
To oznacza, że na cały blok centroprawicy utworzony wokół Ligi głosowało ponad 50 procent wyborców.
Za spektakularną klęskę uznano wynik ugrupowań tworzących obecny rząd, czyli Ruchu Pięciu Gwiazd, który dostał 7 procent głosów, i centrolewicowej Partii Demokratycznej, która uzyskała 22 procent.
Przewodniczącą władz regionalnych w Umbrii została Donatella Tesei z Ligi.
20-punktowa różnica głosów między zwycięską w regionie centroprawicową opozycją a ugrupowaniami koalicji rządowej to zdaniem komentatorów wynik sensacyjny - także dlatego, że, jak przypominają, od pół wieku Umbria nazywana była "czerwoną", gdyż rządziła tam centrolewica.
Wybory odbyły się tam niecałe dwa miesiące po powołaniu rządu Ruchu Pięciu Gwiazd i Partii Demokratycznej. Sformowanie nowego gabinetu odbyło się na skutek upadku poprzedniej koalicji, który Ruch tworzył wraz z Ligą. Partia Salviniego domagała się w sierpniu rozpisania przedterminowych wyborów.
Po niedzielnym głosowaniu przywódca Ligi, były wicepremier i były szef MSW, ocenił, że wynik jest "historyczny". "Mieszkańcy Umbrii pokazali, że Włosi chcą iść do urn" - przekonywał Salvini w Perugii. W nocy z niedzieli na poniedziałek mówił, że dni rządu Giuseppe Contego "są policzone".
"Rząd nie reprezentuje narodu włoskiego" - dodał Salvini. Ocenił, że powołanie nowego rządu przez Ruch i centrolewicę było "zdradą".
Politycy Ruchu Pięciu Gwiazd przyznają, że rekordowo niski wynik ich formacji w wyborach w Umbrii jest "bolesny". W szeregach tego ugrupowania dominuje opinia, że jako antysystemowy ruch zapłaciło wysoką cenę za sojusz z centrolewicą, do niedawna swym zagorzałym przeciwnikiem.
Także szef Partii Demokratycznej Nicola Zingaretti oświadczył, że porażka jest bardzo duża.
Wynik z Umbrii - podkreśla się w komentarzach - kładzie się cieniem na rządzie. Premier Conte odmówił komentarza do wyników tamtejszych wyborów.
Wiceprzewodniczący Forza Italia Antonio Tajani oświadczył w poniedziałek w wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera", że mieszkańcy regionu poszli do urn, by "powiedzieć +nie+ rządowi+. Wyraził zarazem opinię, że gabinet nie upadnie z powodu porażki koalicji.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)