W szczycie uczestniczyli przywódcy Francji, Niemiec, Ukrainy oraz Rosji: Emmanuel Macron, Angela Merkel, Zełenski i Władimir Putin. Było to także pierwsze osobiste spotkanie prezydentów Ukrainy i Rosji.

Odpowiadając na pytania ukraińskich dziennikarzy o przebieg rozmów, Zełenski mówił, że towarzyszyło im wiele emocji. "Putin był zły? Sądzę, że wszyscy byli zmęczeni. Nastroje były różne; rozmowa była i napięta i poważna, a chwilami lekka. Kto kogo pokonał? Nie wiem. Wydaje mi się, że obecnie powinniśmy być dyplomatami, bo dopiero zaczęliśmy rozmawiać. Na razie mówmy o remisie" - powiedział ukraiński prezydent.

Stwierdził, że dialog z Putinem nie jest łatwy ze względu na jego przywiązanie do szczegółów. Zełenski dodał, że prezydent Rosji każdą kwestię "rozkłada na elementy i zaczynamy ważyć prawie każde słowo". "Ja po prostu jestem innym człowiekiem; raz, dwa i postanowione. A tutaj jest inaczej, jest inna - jak by to ująć - biomechanika" - ocenił.

Zdaniem Zełenskiego o tym, czy porozumienie z Putinem jest możliwe, będzie można przekonać się w przyszłości. "Dzisiaj były pewne ustępstwa. Odczułem to" - zaznaczył. Prezydent uznał, że szczyt w Paryżu był istotny ze względu na wznowienie dialogu w sprawie zakończenia wojny w Donbasie.

Reklama

Pytany, dlaczego w swoich wystąpieniach nie nazywa Putina i Rosji agresorami, odparł, że zależy mu przede wszystkim na porozumieniu. "Wszystko jest bardzo proste i zależy od tego, czego chcemy. Uważam, że potrzebujemy wyników. (...) Wydaje mi się, że jeśli chcemy do czegoś dojść, odzyskać (przetrzymywanych przez Rosję i prorosyjskich separatystów w Donbasie - PAP) ludzi, to powinniśmy znaleźć format dialogu, który będzie mniej więcej poprawny" - wskazał Zełenski.

Oświadczył, że z Putinem różni go m.in. kwestia przekazania Ukrainie kontroli nad jej granicą z Rosją, która opanowana jest przez separatystów. "Prezydent Federacji Rosyjskiej mówi, że w Mińsku nasz były prezydent Petro Ołeksijowycz (Poroszenko) podpisał dokument o przekazaniu granicy po wyborach (lokalnych w Donbasie), a ja nalegam, by doszło do tego przed wyborami" - zaznaczył Zełenski.

Szef ukraińskiego państwa mówił także o planach kolejnego wycofania sił i środków na odcinkach frontu w Donbasie. "Wszystkie strony wymagały rozgraniczenia na całej linii konfliktu. Przedstawiłem dane, które posiadam, i udowodniłem, że (wcześniej) dokonaliśmy tego szybciej od strony przeciwnej. Jednak w ciągu sześciu miesięcy udało nam się wycofać tylko w trzech punktach. Dlatego jeżeli mówimy o 408-409 kilometrach linii kontaktowej, to zejdzie nam na to 20 lat" - zauważył Zełenski.

Według niego w wyniku ustaleń z Paryża trójstronna grupa kontaktowa w sprawie Donbasu, która obraduje w stolicy Białorusi - Mińsku, powinna wyznaczyć trzy punkty "humanitarne", gdzie może dojść do kolejnego rozgraniczenia.

Zełenski zadeklarował jednocześnie, że parlament Ukrainy do końca roku przedłuży obowiązującą ustawę o specjalnym porządku funkcjonowania władz samorządowych w zajętych przez separatystów rejonach Donbasu. "Obowiązująca ustawa zostanie wniesiona do parlamentu w celu przedłużenia jej obowiązywania. Prościej jest ją przedłużyć i potem wnieść do niej formułę Steinmeiera, kiedy zobaczymy konkretne działania ze strony przeciwnej, kiedy zobaczymy deeskalację" - wskazał.

Prezydent Ukrainy oświadczył również, że do końca br. dojdzie do wymiany 72 obywateli Ukrainy, którzy są obecnie przetrzymywani przez Rosję. "Szczerze mówiąc, wymiana na zasadzie +wszyscy na wszystkich+ jest abstrakcją. Umówiliśmy się, że wymienimy wszystkich uzgodnionych na wszystkich uzgodnionych" - poinformował.

Zełenski przekazał dziennikarzom, że w Paryżu nie ustalono żadnych warunków przed kolejnym spotkaniem czwórki normandzkiej, która ma odbyć się za cztery miesiące. "Nie ma żadnych warunków dla przeprowadzenia przyszłego spotkania. (...) Za cztery miesiące będziemy mieli możliwość kontynuować dyskusję i zobaczyć wyniki tego, czego dokonaliśmy" - powiedział prezydent Ukrainy.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)