Prezydent Andrzej Duda zdecydował - jak poinformował w poniedziałek jego rzecznik - o powołaniu Małgorzaty Manowskiej na I prezesa SN. Wyboru dokonał spośród pięciorga kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN; byli to: Włodzimierz Wróbel, który uzyskał 50 głosów, Małgorzata Manowska - 25 głosów, Tomasz Demendecki - 14 głosów, Leszek Bosek - 4 głosy, Joanna Misztal-Konecka - 2 głosy.

Hołownia powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej, że już w sobotę mówił, że jeżeli byłby prezydentem to powołałby na I prezesa SN sędziego Włodzimierza Wróbla, ponieważ jako jedyny uzyskał on większość głosów Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN.

"Nominacja prof. Manowskiej to kolejny polityczny akt w wykonaniu Andrzej Dudy, kolejny pomysł na to jak domknąć system. Policja +zgarnia+ panią, która siedzi w pokojowym proteście przed radiową Trójką, widzicie prokuratorów, którzy jakoś nie są w stanie zająć się, sparaliżowani nie wiadomo czym, sprawami ministra (zdrowia, Łukasza) Szumowskiego, mamy teraz SN, którego I prezesem będzie wiceminister sprawiedliwości, zastępczyni Zbigniewa Ziobry z 2007 r. A więc układ robi się układem domkniętym" - powiedział Hołownia.

Pytał, jak można przy powołaniu na stanowisko I prezesa SN zignorować wolę sędziów tego najważniejszego sądu w Polsce i dokonywać "swoich własnych politycznych wyborów i kalkulacji".

Reklama

"Prezydent Duda po raz kolejny pokazał, że niestety nie jest prezydentem Polaków, jest prezydentem PiS i nie cofnie się przed niczym, żeby zamienić Rzeczpospolitą Polską w prywatne państwo Jarosława Kaczyńskiego i wszystkich wykonawców jego woli. To jest skandal, żeby 38-milionowy kraj i jego prezydenci, premierzy, ministrowie, sędziowie i prokuratorzy działali na pilot, który leży na biurku jednego człowieka przy ul. Nowogrodzkiej" - powiedział Hołownia. (PAP)

autor: Karol Kostrzewa