- To jakaś kpina - złoszczą się związkowcy. Podwyżka pensji minimalnej to dla liderów związków zawodowych być albo nie być. Związki, negocjując tzw. pakt antykryzysowy z pracodawcami, zgodziły się na ustępstwa. W zamian miały dostać to, o co walczyły od lat, czyli podniesienie najniższej pensji do połowy średniej krajowej. Dla ponad 600 tys. osób oznaczałoby to podwyżkę do 1,2 tys. zł na rękę.

Pakt antykryzysowy rząd ma przyjąć w ciągu najbliższych dni. Pensji minimalnej jednak w nim nie ma, bo rząd uznał, że sprawa jest zbyt kontrowersyjna.

Jak się nieoficjalnie dowiedziała "GW", w rządzie dyskutuje się, by np. zmniejszyć obciążenia składkowe najniżej zarabiających.

Więcej w "Gazecie Wyborczej".

Reklama