Zwróćmy uwagę choćby na podawany w piątek wskaźnik Chicago PMI, aktywności przemysłu w rejonie Chicago. Daje on przedsmak tego, co może przynieść dzisiejsza publikacja ISM, wskaźnika aktywności całego amerykańskiego przemysłu. W maju Chicago PMI wyraźnie obniżył się, z nieco ponad 40 pkt do niecałych 35 pkt. Odnotował jeden z niższych poziomów w historii. W naszym przypadku dobrym przykładem rozterek był odczyt PKB za I kwartał. Wynik był gorszy od oczekiwań, wskazywał na umacnianie się negatywnych tendencji w gospodarce, a jednak, zresztą zgodnie z tym, jak rząd to przedstawiał, większość komentarzy wskazywała na duży sukces. Relatywnie rzeczywiście można było o nim mówić, ale obiektywnie to jednak był bardzo słaby wynik.

Ostatnie dni nie zmieniły układu sił na rynkach akcji. Tkwią one od 4 tygodni w trendach bocznych. Pokazały jednak, że są dwa elementy, na które inwestorzy dość wyraźnie reagują. Jeden to kwestia rentowności obligacji. Wcześniejszy wzrost osłabiał koniunkturę giełdową, piątkowy mocny (o ponad 0,2 pkt proc. w przypadku obligacji 10-letnich) spadek przyczynił się do jej poprawy. Daje się też zauważyć duże znaczenie przypisywane danym o nastrojach konsumentów, szczególnie w Ameryce. W tym kontekście dzisiejsze dane o wydatkach i dochodach Amerykanów w kwietniu mogą przykuć szczególną uwagę. Miesiąc wcześniej mieliśmy wyraźne rozczarowanie, bo spadek okazał się większy od prognozowanego. Teraz w obu przypadkach oczekuje się również zniżki, o 0,2% w porównaniu z marcem. Można przyjąć, że gorszy wynik od tego, będzie źle przyjęty przez inwestorów giełdowych, bo obecną prognozę trudno traktować jako optymistyczną.

W pierwszej godzinie dzisiejszego handlu WIG zyskuje 2,5% i wraca ponad 30 tys. pkt. Obroty są jednak niewielkie, co nie pozwala na razie przywiązywać do tego ruchu większego znaczenia. Tkwimy nadal w wyraźnym trendzie bocznym. Można się zastanawiać, czy warszawska giełda zdecyduje się na jego zakończenie bez impulsu z zagranicznych parkietów. Ostatnie dni wskazywały, że jest to raczej mało prawdopodobne. Widać było, że lokalne czynniki nie mają większego wpływu na wydarzenia na parkiecie, a liczy się głównie zachowanie rynków na świecie. Szczególnie istotne wydają się notowania na rynkach wschodzących, które korzystają na większej skłonności globalnych inwestorów do ryzyka. Ma to też odbicie na rynku obligacji.

Reklama

Majowy odczyt indeksu Chicago PMI, obrazującego aktywność przemysłu w regionie Chicago, wyraźnie rozczarował. Stanowi ostrzeżenie przed dzisiejszą publikacją indeksu ISM. Potęguje przy tym wątpliwości dotyczące skali i trwałości poprawy koniunktury gospodarczej w Ameryce. Majowa wartość Chicago PMI była jedną z niższych w historii. Trudno zatem mówić o zaznaczaniu się pozytywnych tendencji. Wciąż aktualne jest raczej stwierdzenie, że recesyjne zjawiska nie ustępuje, maleje jedynie ich siła.