Ani dla akcji ani dla złotego nie była istotna wielkość produkcji przemysłowej w kraju w sierpniu, która minimalnie, ale jednak spadła o 0,2 proc. To i tak bardzo dobry wynik w porównaniu do lipcowego spadku o 4,7 proc., ale dzisiejszy negatywny odczyt oznacza, że przez ostatnie 10 miesięcy produkcja spada. Również neutralne były pierwsze informacje z USA. Liczba nowych bezrobotnych była odrobinę mniejsza niż oczekiwano, ale już łączna ilość pobierających zasiłek wyraźnie wzrosła. Inwestorzy nie bardzo mogli też reagować na informacje z rynku nieruchomości, ponieważ ilość pozwoleń na budowy domów oraz ilość rozpoczętych budów zgodnie pokryły się z prognozami.

WIG20 znalazłby się w opałach gdyby nie dobry początek dnia w USA, który wpłyną pozytywnie na naszą końcówkę. Wtedy popyt oddalił indeks od dziennych minimów, a za pretekst posłużyła mu informacja o publikowanym pod koniec dnia indeksie Fed z Filadelfii. Wzrósł on z 4,2 pkt. do 14,1 pkt. i przez to jest najwyższy od czerwca 2007 roku!

Cały dzień wyglądałby pozytywnie, gdyby nie wyraźne początkowe osłabienie. Coraz trudniej uwierzyć, że popyt jest skłonny atakować nowe maksima, kiedy prawie każde wyższe otwarcie kończy się wyraźna dystrybucją akcji, której towarzyszą wysokie obroty. Niezbyt dobre wrażenie robi też fiksingowe podciąganie indeksu, ale do tego gracze zdążyli się już przyzwyczaić. Ponieważ jutrzejszy dzień będzie całkowicie zdominowany ostatnią godziną i wygasaniem kontraktów terminowych, to kolejny dzień prawdziwego handlu dopiero po weekendzie i wtedy będziemy mogli się przekonać, czy krajowy parkiet ruszy w pogoń za ogólnoświatowymi wzrostami.

Reklama