Teraz bank apeluje do swoich udziałowców, aby uregulowali rachunek w celu wsparcia przyszłej akcji kredytowej. Takie żądanie szybko staje się kwestią polityczną, gdyż poszczególne kraje mają swoje własne wyobrażenia na temat tego, jaką instytucją powinien być Bank Światowy.

„Zawędrowaliśmy tutaj do świata polityki” – powiedział wczoraj Robert Zoellick, prezes banku.

USA nalegają, aby była to instytucja bardziej skoncentrowana na problemach bezpieczeństwa żywnościowego, zmian klimatycznych, rozwoju prywatnego sektora i pomocy dla najbiedniejszych – a także sprostała żądaniom Kongresu USA w sprawie większej przejrzystości.

Kapitał, o który bank zabiega, nie jest duży. Bank twierdzi, że potrzebuje od 3 mld dolarów do 5 mld dolarów dla wznowienia działalności z okresu przed kryzysem, kiedy skończy się suma 100 mld dolarów przewidzianych na trzy lata.

Jeśli z tych rozliczeń przyjmie się średnią wielkość w kwocie 4 mld dolarów, będzie to oznaczało dla USA wydatek rzędu 135 mln dolarów rocznie przez pięć lat i 35 mln dolarów rocznie dla Wielkiej Brytanii lub Francji. Przedstawiciel banku powiedział „Financial Times”: „Jeśli zabiega się o jak największy odzew za swoje pieniądze przeznaczone na rzecz pomocy, to jest to z pewnością najbardziej skuteczny sposób”.

Reklama

Ale sprawa jest politycznie bardzo trudna, gdyż dotyczy krajów uprzemysłowionych z wielkimi deficytami budżetowymi, które mają przekazać pieniądze dla wsparcia pożyczek dla szybko rozwijających się gospodarek wschodzących, takich jak Indie, Brazylia i Chiny za pośrednictwem IBRD, Międzynarodowego Banku Odbudowy i Rozwoju, czyli Banku Światowego.

Kwestię dalej komplikuje fakt, że apel o fundusze przypada na okres, kiedy bank rozpoczyna oddzielne negocjacje dla pozyskania nowych – i znacznie większych – środków finansowych dla swego odrębnego funduszu pożyczkowego dla najbiedniejszych państw, znanego jako IDA (Międzynarodowe Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju),

Alex von Trotsenburg, przedstawiciel banku odpowiedzialny za ten fundusz powiedział „FT” , że runda finansowa IDA powinna być bardziej „ambitna”, i to pomimo problemów z finansami publicznymi, jakie nękają kraje bogate. „Kraje najbardziej wystawione na ciosy, przechodzą przez jeszcze trudniejszy okres” – dodał von Trotsenburg.

Ale rząd Wielkiej Brytanii, która jest wielkim donatorem na rzecz IDA, zaatakował wczoraj Bank Światowy za wolny postęp w wydatkowaniu środków dla najbiedniejszych krajów. Caroline Pierce, doradca Oxfam także twierdzi, że skierowanie większych pieniędzy na IDA „niekoniecznie jest najlepszym sposobem” dla dostarczenie zastrzyku finansowego dla krajów najbiedniejszych.

Przed kryzysem bank pożyczał około 15 mld dolarów rocznie dla krajów o średnich dochodach, gdzie mieszka większość najbardziej ubogich ludzi na świecie. W roku finansowym zakończonym 30 czerwca bank pożyczył rekordową kwotę 33 mld dolarów i zamierza pożyczyć w tym roku finansowym nową rekordową sumę 40 mld dolarów, przekazując w następnym roku około 23 mld dolarów, co wyczerpuje planowe wydatki na kwotę 100 mld dolarów.

Według oficjeli Banku Światowego trzyletni zryw finansowy doprowadzi do wyczerpania nadwyżek kapitału, posiadanych przed kryzysem. I twierdzą oni, że jeśli bank nie otrzyma więcej nowego kapitału, będzie musiał albo zmniejszyć pożyczki dla krajów o średnich dochodach do około 10 mld dolarów rocznie, zwiększając dramatycznie koszty pożyczek albo obetnie 580 mln dolarów z zysku netto, które transferuje co roku z IBRD do funduszy IDA. Niektóre rządy, jako udziałowcy Banku, kwestionują te rozliczenia.

Ale nawet przy utrzymaniu dotychczasowych zobowiązań, nie będzie dodatkowych źródeł finansowania i to w czasach, kiedy wiele rządów zwraca się do banku, aby podjął się nowej roli w zakresie finansowania wysiłków dla przeciwdziałania zmianom klimatycznym.

Robert Zoellick ostrzegł, że brak kapitału nadweręży zdolność banku do podejmowania działań innowacyjnych oraz ryzyka.