Po prawdzie jednak, inwestorów mogła skłonić do wyprzedaży widoczna słabość Dow Jonesa w pierwszych minutach handlu i to pomimo siódmego już z rzędu wzrostu indeksu S&P Case Shiller. Ceny domów w Stanach co prawda są nadal niższe niż 12 miesięcy temu, ale już tylko o 2,4 proc. Jednocześnie okazało się, że indeks zaufania konsumentów, mierzony przez Conference Board, spadł do 46 pkt (oczekiwano 55 pkt), co pogorszyło nastroje w końcówce notowań w Europie.

Ale i bez niepokojącego otwarcia w USA nasza giełda przejawiała dziś kolejne objawy słabości. Wzrostowe otwarcie po raz kolejny skłoniło inwestorów do sprzedaży akcji. Na ostatnie dwadzieścia cztery sesje (od szczytu z 20 stycznia) osiemnaście kończyliśmy na niższym poziomie niż je otwieraliśmy. Spieranie się o to, czy podaż na pewno kontroluje sytuację jest przy takiej statystyce niepotrzebne. Dzisiejsze zamknięcie wypadło na poziomie najniższym od tygodnia i mamy wszelkie szanse na to, by jutro WIG20 przetestował wsparcie w okolicach 2220 pkt (brakuje do niego mniej niż 1 proc.). Sytuacja zaczyna przypominać tę z końca stycznia, kiedy inwestorów także męczyła kilkudniowa konsolidacja, aż doszło do wybicia z niej kosztem utraty 8 proc. wartości indeksu. Teraz konsolidacja między 2220 i 2280 punktów trwa już siedem sesji (przed poprzednim silnym ruchem spadkowym także trwała właśnie tyle), więc nie przesądzając o kierunku wybicia, należałoby go oczekiwać na dniach.

Obroty dziś wzrosły wyraźnie, choć wynik na poziomie 1,1 mld PLN trudno uznać za okazały. Mimo wszystko, wzrost obrotów dokumentuje także przewagę sprzedających.

W Europie także górą byli dziś sprzedający po tym jak niemiecki indeks Ifo rozczarował analityków. Najsłabszy - po raz kolejny - był jednak indeks giełdy hiszpańskiej - Ibex stracił 1,4 proc. (do godz. 16tej). Dane z naszego rynku (bezrobocie i sprzedaż detaliczna) nie mają wpływu na poczynania inwestorów, ale odnotujmy, że sprzedaż także rozczarowała, choć jej słabą dynamikę tłumaczy się surową zimą.

Euro podrożało dziś do 1,37 USD i kiedy wydawało się, że wreszcie zanotuje wzrost wartości, po południu ponownie okazało się, że była to zwyżka tylko chwilowa. Kwadrans przed piątą wspólna waluta warta była 1,5 centa mniej. U nas po porannym umocnieniu złoty ponownie tracił. W efekcie dolar wyceniany jest na 2,936 PLN, euro na 3,977 PLN, a frank na 2,715 PLN.

Reklama

Tak jak można było się spodziewać, wspinaczka notowań ropy została przerwana, jej cena spadła dziś o 1,7 proc. do 78,7 USD za baryłkę (w NY). Ta korekta może jeszcze się przedłużyć (ze szkodą dla rynków akcji). Złoto potaniało o 0,9 proc., a miedź aż o 2,8 proc. Od początku tygodnia miedź zdążyła już spaść o 4,2 proc.