Indeks warszawskich blue chipów WIG20 zanurkował na otwarciu aż o 2,38 proc. i rozpoczął notowania na poziomie 2271,43 pkt. Indeks WIG zniżkował o 1,9 proc. i wyniósł 39161,37 pkt.

Brytyjski indeks FTSE 100 po otwarciu notowań spadł o 2,70 proc. i wyniósł 4 932,55 pkt. Niemiecki indeks DAX stracił 2,52 proc. i wyniósł 5 659,30 pkt. Francuski indeks CAC 40 obniżył się aż o 3,06 proc. do poziomu 3 325,88 pkt. Indeks węgierskiej giełdy BUX spadł o 2,35 proc. i wyniósł 21 172,19 pkt.

Jak twierdzą analitycy, impulsów do pozbywania się akcji jest dziś aż nadto. Najpoważniejszym negatywnych sygnałem są silne spadki na czołowych azjatyckich parkietach, a w ślad za nimi równie duże spadki kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy.

"Humory inwestorom psuje także ponowne osłabienie wspólnej waluty w relacji do dolara. Czy też prasowe doniesienia, że Komisja Europejska chce podatku od banków. Na uwagę zasługuje zwłaszcza ten drugi czynnik, który wpisuje się w szerszy katalog obaw o zbytnie przeregulowanie funkcjonowania rynków finansowych" - mówi Marcin Kiepas, analityk X-Trade Brokers.

Reklama

Zdaniem analityka, od początku do końca notowania na warszawskiej giełdzie, podobnie jak i na innych europejskich parkietach, będą kształtować przede wszystkim ogólne nastroje na rynkach finansowych. Jedynie uzupełniającym czynnikiem będą licznie dziś publikowane dane makroekonomiczne. Jeszcze przed południem inwestorzy poznają marcowe dane o zamówieniach w przemyśle Strefy Euro. Po południu natomiast zostanie opublikowana grupa danych ze Stanów Zjednoczonych.

"Istotnego wpływu na decyzje rodzimych inwestorów nie będą także miały wyniki posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej. Jest niemal pewne, że Rada nie zmieni stóp procentowych (obecnie główna stopa kształtuje się na poziomie 3,5 proc.) oraz uzasadnienia swojej decyzji. Pewien wpływ mogą natomiast mieć czynniki poboczne, związane z trwającym konfliktem części Rady z zarządem Narodowego Banku Polskiego. W sytuacji, gdy w oczy inwestorów, ale też i rządów, zagląda widmo kryzysu zadłużenia, konflikt o elastyczną linię kredytową, może nabrać nowego wymiaru" - uważa Kiepas.