Zdaniem Marka Belki, podstawowym czynnikiem napędzającym gospodarkę powinny być inwestycje sektora prywatnego. "W gospodarce polskiej jest coraz lepiej, coraz więcej danych i w tej mierze możemy powiedzieć coś bardziej precyzyjnego. Jednak czy tym roku wzrost wyniesie 3,5 proc. czy też 3,4 proc., jak szacuje Komisja Europejska, wielkiego znaczenia nie ma. Ale oznacza to, że gospodarka będzie z godnością starego dębu, a nie z szybkością Usaina Bolta, ale jednak posuwać się do przodu” - powiedział Belka w rozmowie z agencją ISB.

W jego ocenie istotne jest także, że dotychczas przyspieszenie gospodarcze występuje bez żadnego wkładu inwestycji sektora prywatnego, które zwykle są elementem dynamizującym. Były premier i minister finansów oczekuje więc, że one wreszcie się ruszą. A jeśli tak się stanie, to ruszy także zatrudnienie i popyt konsumpcyjny.

"Ja w takiej sytuacji raczej pytam o to, co musi się stać, by w 2011 r. gospodarka nie przyspieszyła powyżej 3,5 proc. Ale czy to będzie 3,8 proc. czy może 4,2 proc. zależy także od struktury tworzenia dochodu narodowego. Gdyby bowiem np. gwałtownie zwiększył się import, to wkład eksportu netto byłby ujemny, choć z drugiej strony - byłoby to dobre dla budżetu z powodu masowego napływu podatku VAT" - powiedział prezes NBP.

W opinii szefa banku centralnego, nie ma więc niczego ekstrawaganckiego w oczekiwaniu, iż w tym roku gospodarka osiągnie 3,5-proc. dynamikę. I wówczas nie widzi powodu, by gospodarka nie miała nadal umiarkowanie przyspieszać. "Wierzę, że istnieje wewnętrzna dynamika gospodarcza, a więc wzrost PKB w 2011 r. może osiągnąć 4,0 proc." - podsumował Belka.

Reklama

W przyjętym przez rząd projekcie ustawy budżetowej na 2011 rok założono wzrost gospodarczy w 2011 r. na poziomie 3,5 proc. Natomiast w poniedziałek Komisja Europejska podniosła prognozę tegorocznego wzrostu PKB Polski do 3,4 proc. z 2,7 proc. oczekiwanych w maju.