Jestem pewien, że niektórzy z Was mogli w zeszłym tygodniu poczuć się nieco skonfundowani pewnym nadmiarem otwartych pytań i niedokończonych teorii – jak jednak zauważyłem, spodziewam się, że uda mi się odpowiedzieć na niektóre Wasze pytania dotyczące omawianego przeze mnie tematu. Teraz chciałbym się nieco bliżej przyjrzeć tematowi będącemu równie istotnym aspektem tradingu, czyli psychologią inwestowania.

Wszyscy z Was, którzy czytali jakiekolwiek książki lub inne pozycje z zakresu finansów behawioralnych, bez wątpienia dość dobrze rozumieją, że każdy trader, zarządzający czy inwestor detaliczny, poza zwykłą motywacją finansową, kieruje się też szeregiem barier psychologicznych, które musi pokonać, aby móc podejmować logiczne, racjonalne i przemyślane decyzje inwestycyjne. Wśród nich warto wymienić niefinansowe koszty alternatywne związane z wyborem jednej strategii kosztem innej itp.

Bariery takie jednak w wielu przypadkach stają się jeszcze poważniejsze i trudniejsze do pokonania dla inwestora prywatnego. W niniejszym artykule chciałbym zająć się zidentyfikowaniem niektórych z nich. Najważniejsza uwaga, jaką mogę przekazać każdemu, kto zaczyna inwestować, brzmi: niezależnie od tego, jaki kapitał jesteś gotów zaryzykować i zainwestować, muszą być to pieniądze, z którymi już się pożegnałeś. Kamień w wodę! Jeżeli inwestujesz na giełdzie 50 tysięcy dolarów, mentalnie spal całą stertę chrustu, wszystkie pięćdziesiąt patyków, jeszcze zanim stracisz pierwszego Zielonego. Jeżeli uda Ci się naprawdę odseparować się od tych pieniędzy, a ich ewentualna utrata w żaden sposób nie wpłynie na Twój styl bądź poziom życia, będziesz w stanie zacząć rozsądnie inwestować takie środki. Nie powinieneś zapominać o tym, że pomimo pozornego udanego „pożegnania“ z tymi pieniędzmi, kiedy stracisz ich część (kiedy – podkreślam – to tylko kwestia czasu), ich utrata okaże się dla Ciebie bolesna pod względem zarówno emocjonalnym, jak i finansowym. Nie ma na tym świecie walut, które w długim terminie zawsze zyskują – nawet najlepsi traderzy od czasu do czasu ponoszą straty.

JAK ZACZĄĆ

Reklama

Jak zatem zacząłem? Mniej więcej tak jak każdy – oczywiście od gry na papierze... Zanim przejdziemy dalej, chciałbym podkreślić, że w życiu nikt nie odnosi takich sukcesów, jak na papierze. Ja też nie. Zainwestowanie wirtualnych pieniędzy jest najłatwiejszą rzeczą na świecie. Na papierze Twoja cierpliwość jest znacznie większa niż w rzeczywistości – strata 5% na transakcji wydaje się denerwująca, ale z pewnością da się przeżyć. Zainwestowanie prawdziwej gotówki sprawia jednak, że emocje zaczynają brać górę – nagle stwierdzasz, że masz ochotę zamknąć pozycję znacznie wcześniej, przed ustalonym poziomem stopu. Zamykasz, a pozycja tymczasem bynajmniej nie dociera do owego poziomu i zaczyna zmieniać kierunek niemal natychmiast po tym, jak przyczyniłeś się do jej przedwczesnego zgonu.

KLUCZOWE ASPEKTY PSYCHOLOGICZNE, Z KTÓRYMI MA TRUDNOŚCI WIĘKSZOŚĆ TRADERÓW

1. Sformułowanie planu inwestycyjnego, a co ważniejsze – ścisłe trzymanie się takiego planu.
2. Cierpliwość. Wiara w przyjęty plan, w zdrowiu i w chorobie.
3. Nadmierne popuszczanie wodzów stratom i zbyt szybka realizacja zysków (co skutecznie podważa wszelkie założenia dotyczące przyjętego profilu zysk/ryzyko).
4. Kaca najlepiej leczyć klinem... NIGDY, POD ŻADNYM POZOREM TEGO NIE RÓB!


MIEJ PLAN INWESTYCYJNY

Plan inwestycyjny to najlepszy przyjaciel, jakiego kiedykolwiek będziesz mieć na rynku. Trzeba go wypróbować zarówno na papierze, jak i w rzeczywistości. Przewaga inwestowania na papierze polega na tym, że papier znacznie łatwiej wybaczy Ci popełnione błędy, tym samym oferując Ci luksus, jakim jest możliwość ponownego zastanowienia się nad inwestycją i przyjętym stylem po każdej transakcji, niezależnie od jej powodzenia czy porażki. Dzięki temu możesz doskonalić umiejętności, ucząc się dobierać poziomy wejścia i wyjścia, timing, a także ogólnie wybierać aktywa bez konieczności tracenia na nich jakichkolwiek pieniędzy. Pod względem psychologicznym bardzo istotne jest jednak rozpoznawanie tych popełnianych pomyłek, które nawet na papierze „kosztowały“ Cię trochę pieniędzy – zajmuj się nimi natychmiast, zamiast łudzić się, że prawdziwej gotówki na pewno w ten sposób nie stracisz. Na podstawie osobistych doświadczeń mogę Ci powiedzieć, że w początkowych okresach kariery jedną z przyczyn mojej niedoszłej, na szczęście, zguby, mogła się okazać właśnie taka postawa – nie mówiąc o tym, że to właśnie przez nią tak czy inaczej straciłem całkiem sporo (prawdziwych) pieniędzy. Morał w tym przypadku wiąże się z tym, że nigdy nie należy być zarozumiałym. Sugeruję, byś, dokonawszy na papierze kilku udanych inwestycji na podstawie dostosowanego do osobistych preferencji inwestycyjnych planu, nie rezygnował z zastanawiania się na tym, dlaczego akurat ta konkretna strategia ma w danej sytuacji sens – zawsze poszukuj jej indywidualnych aspektów, które zadecydowały o jej ogólnym powodzeniu. To znaczy cały czas nad nią pracuj.

PRACUJ NAD CIERPLIWOŚCIĄ

Niecierpliwość jest największym wrogiem tradera (a przynajmniej moim)! Jeżeli jednak będziesz mieć dobrze opracowany plan, dość arogancji i tzw. jaja, aby go realizować, to nawet niepowodzenie transakcji nie sprawi, że stracisz więcej niż i tak byłeś gotów zaakceptować, gdy zaczynałeś go realizować. Po jednej nieudanej transakcji możesz natomiast nieco dostosować taktykę przed kolejną inwestycją itd. W tym kontekście warto wspomnieć o jeszcze jednym fenomenie, z którym można się spotkać znacznie częściej niż mogłoby się wydawać. Chodzi oczywiście o scenariusz, w którym traderzy utrzymują tracące pozycje znacznie dłużej niż początkowo planowali, ale gdy tylko pozycja wchodzi choćby nieznacznie w strefę zysków, zamykają ją tylko po to, żeby móc zaksięgować jakikolwiek zarobek. A możesz mi wierzyć, że „jakikolwiek“ często oznacza w takiej sytuacji niewiele więcej niż spread i marne kilka punktów bazowych.

PAMIĘTAJ, ŻE RYNEK MA ZAWSZE RACJĘ

Weźmy zatem przykład z mojej osobistej praktyki – na początkowych etapach inwestorskiej kariery często dopuszczałem do tego, żeby pozycje spadały dobre 5 – 10% poniżej przyjętego poziomu stop-lossu, ponieważ byłem pewien, że mam rację, a to rynek się myli, zaś odwrócenie karty jest tylko kwestią czasu. Cały czas gryzłem paznokcie, patrząc, jak mój kapitał znika w zastraszającym tempie – gdy wreszcie okazywało się, że jestem w stanie zarobić na zajętej pozycji parę groszy, bezzwłocznie ją zamykałem, cały szczęśliwy z powodu tego, że udało mi się uniknąć strat. Pewnie, trochę zarobiłem – gorsze było jednak to, że działałem stosunkowo bezmyślnie, zamykając w ten sposób zdecydowanie zbyt wiele pozycji tylko dlatego, że zwyczajnie się bałem, a nader marny zarobek przedkładałem nad niewielkie, choć realne straty. Prawdziwym nieszczęściem było jednak to, że mój plan inwestycyjny był... no właśnie, tylko planem. Planem, który bezrefleksyjnie zignorowałem, gdy tylko zacząłem grać na prawdziwym rynku. Zyski realizowałem tak szybko, a stratom pozwalałem rosnąć tak dalece, że wszelkie moje założenia dotyczące profilu zysk/ryzyko brały w łeb...

NIGDY NIE LECZ KACA KLINEM

Jest jeszcze jedna, dość oczywista sprawa – choć pomysł kusi zawadiacką brawurą, koncepcja podwajania inwestycji w stratną pozycję jest tylko najszybszym sposobem na utopienie jeszcze większych pieniędzy. Tok rozumowania zakłada w tym przypadku, że dotychczasowe straty uda się odrobić, bo przecież w przewidywalnej przyszłości każdy cross musi się w końcu odbić. Mam dla Ciebie złą wiadomość – nie musi. Potrzebujesz przykładu? Spójrz na wykres EURPLN od przełomu maja/czerwca zeszłego roku i przyjrzyj się mniej więcej trzem kolejnym miesiącom... Próbowałem raz, ale się sparzyłem, inni próbowali znacznie więcej razy i skończyli z pustymi kontami, ponieważ rynek naprawdę się zawziął i przez większą część z czterech miesięcy bynajmniej nie odpuszczał. A kiedy sytuacja w końcu się odwróciła, okazało się, że naprawdę niewielu mogło sobie pozwolić na to, by sfinansować nader długą i męczącą podróż...
A, i jeszcze jedno – jeżeli nie stać Cię na trading, stracisz wszystko, zaś na rozum bynajmniej nie będziesz mógł liczyć...

PODSUMOWANIE

1. Niezależnie od tego, jaki kapitał jesteś w stanie zainwestować, pożegnaj się z nim. Na zawsze.
2. Inwestuj najpierw na papierze i dopracuj strategię, zanim zaczniesz grać na pieniądze.
3. Bezwzględnie dopracowuj plan inwestycyjny po każdej transakcji – nie staraj się udawać, że jest lepiej, niż jest.
4. Pamiętaj, że Twoja cierpliwość „na papierze“ jest znacznie większa niż w praktyce.
5. Bądź cierpliwy – rynek ma zawsze rację. Zapomnij o pysze i arogancji – pogódź się z tą prostą zasadą. Przede wszystkim jednak pamiętaj, że to, co sprawdza się dla kogoś innego, Tobie niechybnie przyniesie kłopoty!



Za tydzień przyjrzę się strategiom inwestycyjnym, a zatem, drodzy czytelnicy i traderzy, do zobaczenia!

Przeczytaj wcześniejsze odcinki Dziennika Tradera:

>>> Część pierwsza: Skromne Początki

>>> Część druga: Analiza Fundamentalna

>>> Część trzecia: Analiza Techniczna

>>> Część czwarta: Zaawansowana Analiza Techniczna

>>> Część piąta: Ruchy cen, zagęszczenie, rozpoznawanie wzorców