Od tygodnia kurs ropy Brent przebywa w wąskiej konsolidacji, poruszając się w przedziale 96,50 – 99 USD. Wciąż silny opór stanowi psychologiczny poziom 100 dolarów za baryłkę. Wskaźnik relatywnej siły rynku – RSI wskazuje na dość duże wykupienie. O chwilowym braku chęci do dalszej zwyżki świadczy również brak reakcji na wzrost eurodolara. Podczas, gdy w przeciągu ostatnich siedmiu dni sesyjnych kurs EUR/USD wzrósł o ponad 4 proc. to notowania „czarnego złota” wciąż pozostawały w wąskiej konsolidacji.

W większości przypadków osłabienie dolara powoduje wzrost denominowanej w amerykańskiej walucie ceny surowca, czyniąc ją bardziej atrakcyjną dla inwestorów zagranicznych. Ponadto na rynek napływają informacje, które w najbliższym czasie mogą dodatkowo ograniczyć potencjał wzrostowy ceny ropy. Od strony podażowej warto wspomnieć o wznowieniu pracy rurociągu na Alasce do normalnego poziomu, po ostatnich problemach związanych z usterką techniczną. Rurociąg ten odpowiada za przesył 11 proc. całej produkcji ropy w USA. Moce przesyłowe zostały zwiększone z 510 tys. do 630 tys. baryłek dziennie. Przyglądając się czasowej strukturze popytu i podaży widać, że okres jesienno-zimowy, czyli początek sezonu grzewczego przyniósł wzrost zapotrzebowania na ropę.

Dzienny popyt na surowiec na koniec listopada kształtował się na poziomie 87,9 mln baryłek, podczas gdy na koniec grudnia było to już 89,9 mln. Z kolei podaż w tym samym okresie wzrosła do poziomu 89,3 mln z 88,1 mln baryłek. Międzynarodowa Agencja Energetyczna w swoim ostatnim raporcie podniosła prognozy popytu dla rynku ropy do średniego dziennego zapotrzebowania na poziomie 80 tys. baryłek. W ostatnim czasie na rynku pojawiły się informacje, że państwa z grupy OPEC mogą zdecydować się na zwiększenie limitów wydobycia surowca ze względu na wysokie i satysfakcjonujące z punktu widzenia producentów poziomy cenowe. Taka decyzja zmniejszyłaby szansę na trwałe pokonanie bariery 100 USD za baryłkę.

Na rynku metali wciąż trwa hossa. Szczyty z 2008 roku zostały już pewien czas temu pokonane na rynku złota, srebra, miedzi oraz palladu, podczas gdy wciąż poniżej maksimów sprzed trzech lat znajdują się ceny platyny oraz aluminium. Być może 2011 rok przyniesie dynamiczne wzrosty właśnie na rynkach platyny i aluminium, które będą nadganiać pozostałe metale.

Reklama

W środę cena miedzi wzrosła do poziomu 9725 USD na londyńskiej giełdzie metali. Wciąż kurs metalu windowany jest w górę na fali oczekiwań na dalsze ożywienie światowej gospodarki oraz obawy o spadek podaży miedzi w 2011 roku, przy ciągle rosnącym popycie. W czwartek opublikowane zostaną dane na temat inflacji w Chinach w grudniu. Oczekuje się spadku rocznego tempa wzrostu cen do 4,6 proc. z 5,1 proc. w listopadzie. Niższy wskaźnik inflacji zmniejszyłby oczekiwania na dalsze chłodzenie chińskiej gospodarki, co stanowiłoby impuls prowzrostowy dla rynku surowców, w tym miedzi.