Polscy politycy często mówią jednym tchem o interesie państwowym oraz o patriotyzmie, choć to idee odmienne. Brak odróżnienia interesu narodowego od patriotyzmu prowadzi do głupstw. Nonsensem zatem jest twierdzenie, że każda współpraca Niemiec z Rosją godzi w polski interes, głupotą jest przekonanie, że Stany Zjednoczone mogą być głównym partnerem politycznym Polski. To nie ma związku z obecnością lub brakiem patriotyzmu.
Zamiast o interesie narodowym powinniśmy mówić o interesie państwowym czy o racji stanu. Pozostając nawet przy interesie narodowym, trzeba podkreślić jego konkretny, krótkotrwały charakter. Nie ma stałego interesu narodowego, który należałoby realizować kilkadziesiąt lat temu, obecnie i za kilka dekad. Racja stanu zależy od sytuacji zewnętrznej, dlatego jej treść ulega zmianom. Machiavelli pisał, że to „wzgląd na dobro państwa w określonym momencie”.
Patriotyzm zaś, wbrew niemądrym, chociaż znanym słowom Johna F. Kennedy’ego: „Nie pytaj, co Ameryka może zrobić dla ciebie, lecz co ty możesz zrobić dla Ameryki”, nie polega na naszym stosunku do państwa, lecz na odniesieniu do wspólnoty, jaką jest polskość. Odnosi nas do przeszłości i ciągłości, nie do realizmu politycznego racji stanu.
Dziś istnieje polska racja stanu, ale praktycznie nie istnieje polski patriotyzm, gdyż po roku 1989 nastąpiło zerwanie z przeszłością, polegające na wejściu do polskiego społeczeństwa rzesz nowych ludzi. Sztuczne próby rozbudzania uczuć do przeszłości okazały się chybione, a polska literatura patriotyczna, na której chowało się moje pokolenie, jak wszystkie pokolenia niewoli, jest nie tylko nieczytana, lecz także niezrozumiała. Z tej racji odwoływanie się do polskiego patriotyzmu jest bezcelowe. Na szczęście nie musimy budować nowego patriotyzmu w obliczu zbrojnego zagrożenia, ale – na nieszczęście – nie potrafimy stworzyć konstrukcji duchowej dla Polaków, która stanowiłaby dla nich podstawę patriotycznej wspólnoty.
Reklama
Słuchając uwag na temat potrzeby i znaczenia patriotyzmu, mam wrażenie, że mówi się o świecie anachronicznym i nie zauważa, iż pewne formy ciągłości uległy nieodwracalnemu zerwaniu. Politycy, którzy stawiają na patriotyzm, posługują się frazesem albo nie wiedzą, o czym mówią. Czy można zbudować patriotyzm nowoczesny – to inna sprawa, ale na pewno nie można już odgrzewać starych jagiellońskich czy powstańczych kotletów. Należy jedynie mieć nadzieję, że dzięki nieuchronnemu współżyciu na wspólnym terytorium powoli jakieś formy patriotyzmu się wyłonią.