Choć grecki kryzys został ostatnio przysłonięty kłopotami innych europejskich bankrutów, najpierw Irlandii, a teraz Portugalii, kłopoty w Grecji nie skończyły się wraz z przyznaniem bailoutu. „Rosnące bezrobocie to tykająca bomba pod fundamentami naszego społeczeństwa”- mówił niedawno w wywiadzie w Atenach Michalis Chrisochoides. „Ekonomiczne problemy zostaną w pewnym momencie rozwiązane, ale kłopoty społeczne mogą stawać się coraz bardziej toksyczne”- ocenia grecki minister.

Z powodu recesji w kraju zamknięto wiele przedsiębiorstw. Chrisochoides podkreśla, że w Grecji wiele firm zbankrutowało z powodu braku mocnych podstaw kapitałowych i ograniczonego kryzysem dostępu do finansowania bankowego. Celem rządu jest w chwili obecnej przyciągnięcie do kraju inwestorów.

W grudniu ubiegłego roku bezrobocie w Grecji sięgnęło 14,8 proc. Wśród 17 krajów strefy euro wyższy odsetek bezrobotnych był tylko w Hiszpanii. Rząd został zmuszony do drastycznych cięć budżetowych i podniesienia podatków, by Grecja mogła otrzymać 110 mld euro pomocy z Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.