Charlene Barshefsky zaczęła otrzymywać oferty pracy w zarządzie, na długo zanim skończył się jej prywatny problem związany z pracą przedstawiciela handlowego. Chcąc wykorzystać w nowym otoczeniu swoje doświadczenie jako główny negocjator do spraw handlu, zdecydowała się na pracę w American Express oraz Estee Lauder, zanim weszła do Starwood Hotels. Dodając do swojego portfolio Intel w 2004 roku, Barshefsky stała się częścią małej grupy kobiet, które zasiadają co najmniej w czterech radach nadzorczych.

>>> Czytaj też: Polska europejskim liderem równouprawnienia kobiet w biznesie

Według badań Catalyst, firmy lobbingowej ze Stanów Zjednoczonych, kobiety zajmowały w 2010 r. 15,9 proc. miejsc w radach nadzorczych w 500 firmach. Dane te niewiele się zmieniły od 2008 roku. Według badania przeprowadzonego przez Corporate Library, amerykańską firmę badawczą, proces zwiększenia ilości kobiet w radach nadzorczych wyhamował, jednak kobiety, którym udało się już dostać do tej grupy, pełnią główna rolę w życiu korporacyjnym firm w Stanach, mając największą liczbę powiązań biznesowych.

W amerykańskich firmach jest 59 mężczyzn i 21 kobiet, które zasiadają w czterech, bądź więcej zarządach, włączając w to 100 najlepszych firm z rankingu Fortune. Jednak to właśnie kobiety zdobywają znacznie więcej kontaktów w świecie biznesu.

Reklama

Według Rica Marshala, głównego analityka Corporate Library ta sytuacja to fenomen, jeśli wziąć pod uwagę znacznie mniejszą ilość kobiet w zarządach korporacji wobec mężczyzn. Według profesora Davisa przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że zasiadając na fotelu prezesa czy dyrektora, wiele kobiet ma już doświadczenie w innych dziedzinach. Paradoksalnie zwiększenie ilości kobiet w zarządach korporacji może jeszcze umocnić ten trend, bo firmy przepychają się w walce o nowego klienta, stawiając sobie kolejne cele.