Na rynek trafiły dziś odczyty indeksu PMI za maj z szeregu państw europejskich. Jedynym krajem, w którym koniunktura w przemyśle ulega poprawie jest Szwajcaria. Indeks PMI dla tego alpejskiego kraju wyniósł 59,2 pkt. wobec 58,4 pkt. miesiąc wcześniej. Wartości nieznacznie poniżej prognoz i poprzednich odczytów przybrały indeksy francuski i oddający kondycję sektora przemysłowego całego Eurolandu (odpowiednio 54,9 pkt. i 54,6 pkt.). Również słabiej wypadły odczyty w Polsce i u naszego największego partnera handlowego. Rodzimy PMI spadł z 54,4 pkt. do 52,6 pkt. wobec prognozowanych 53,6 pkt., a niemiecki wyniósł 57,7 pkt. (poprzednio 58,2 pkt. ). Po południu poznaliśmy także wskaźnik ISM dla amerykańskiego przemysłu. Przybrał on wartość najniższą od września 2009 roku i wyniósł 53,5 pkt. Wcześniej opublikowano zmianę zatrudnienia w sektorze prywatnym – wg raportu sporządzonego przez firmę ADP w amerykańskiej gospodarce w maju powstało zaledwie 38 tys. nowych etatów. Taki odczyt można uznać za znak ostrzegawczy przed danymi publikowanymi przez Departament Pracy w piątek, pomimo że ostatnie raporty ADP bywały mylnym prognostykiem oficjalnych odczytów.

Środa przyniosła wyraźną aprecjację franka szwajcarskiego. Na umocnienie tej waluty przełożyły się zarówno dobre dane makro (wysoka dynamika sprzedaży detalicznej i dobry odczyt PMI), jak i spadek apetytu na ryzyko. Osłabł już nieco optymizm uczestników rynku mający swoje źródło w doniesieniach, że w czerwcu zapadnie decyzja w sprawie dodatkowej pomocy dla Grecji w ramach EFSF. Na sentymencie zaważyła jednak przede wszystkim kolejna porcja mocno rozczarowujących danych makroekonomicznych z największej światowej gospodarki. Na rekordowo niskich poziomach znalazł się dziś kurs zarówno GBP/CHF, jak i USD/CHF, a EUR/CHF testował poziom 1,21. Frank zyskiwał również relacji do rodzimej waluty. Kurs CHF/PLN testował pod koniec sesji szczyty z końca ubiegłego i początku obecnego tygodnia i zbliżał się do poziomu 3,2800, a po ich przebiciu stanie otworem droga do marcowych maksimów. Złoty osłabiał się także względem euro i dolara: pod koniec sesji za amerykańską walutę płacono 2,7430 zł, a za euro 3,9600 zł.