Czy obecne ożywienie gospodarcze będzie trwać latami, czy też nadmierne zadłużenie i deficyty budżetowe spowodują drugą falę recesji?

Niedawny szereg kiepskich danych ze Stanów Zjednoczonych i strefy euro stłumił apetyt na ryzyko, jednak naszym zdaniem obecna sytuacja jest zasadniczo porównywalna z tym, z czym mieliśmy do czynienia w zeszłym roku, a mianowicie chodzi raczej o spowolnienie niż o powrót spadków. Wskaźniki wiodące sugerują, że w II połowie 2011 r. nie doczekamy się oczekiwanego przez analityków przyspieszenia wzrostu – obecnie zatem nie zgadzamy się z nimi, spodziewając się niższego przyrostu PKB we wspomnianych gospodarkach. Nastawiamy się na 2,4% wzrostu PKB w Stanach i 1,5% w strefie euro.

Mimo wszystko staje się jednak jasne, że obecne tendencje w zakresie poziomu zadłużenia w obydwu gospodarkach są niemożliwe do utrzymania, a jak na razie rządy robią niewiele, żeby rozwiązać narastający problem. Zamiast tego decydenci odrzucają sobie gorący kartofel, grając na czas – oznacza to jednak tylko tyle, że w przyszłości będziemy mieć jeszcze większe kłopoty. Istnieje poważne ryzyko tego, że w trakcie najbliższej dekady będziemy mieć do czynienia z kilkoma okresami spowolnienia albo nawet recesji.

PKB Portugalii maleje drugi kwartał z kolei. Będące warunkiem udzielenia wsparcia finansowego przez UE wyższe podatki i cięcia budżetowe wpędziły ten kraj w recesję. Jaki wpływ rozwój sytuacji w Portugalii może wywrzeć na pozostałe państwa Europy?

Reklama

Nie sądzimy, że wpływ portugalskiej recesji na resztę strefy euro będzie bardzo znaczący. Z pewnością uderzy w niektórych eksporterów z innych krajów, jednak zasadniczo kraj ten nie jest na tyle duży, by poważnie zachwiać europejską gospodarką – reprezentuje 2% łącznego PKB strefy euro. Problem polega na tym, że w przypadku gdy Portugalia ostatecznie ogłosi bankructwo, jej upadłość może uderzyć w Hiszpanię, ponieważ tamtejsze instytucje są jej znaczącymi wierzycielami – a trzeba pamiętać, że wschodni sąsiedzi również nie mają najlepszej sytuacji w zakresie zadłużenia skarbu państwa. Na razie jednak rynki podchodzą do Hiszpanii stosunkowo spokojnie – pomimo powrotu problemów Grecji i Portugalii oprocentowanie jej dziesięcioletnich obligacji od ponad 6 miesięcy waha się w okolicach 5,5%.

Szereg podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych jest zasadniczo zwiastunem załamania gospodarczego – wystarczy przypomnieć poprzedzone zacieśnieniem polityki monetarnej kryzysy w Meksyku, Argentynie i Rosji. Czy ten scenariusz powtórzy się i tym razem?

Gospodarka USA nadal jest dość wrażliwa, czego dowodem jest stosunkowo słaby wzrost gospodarczy w ostatnich dwóch latach. Rezerwa Federalna jeszcze długo będzie zatem utrzymywać stopy na bardzo niskim poziomie, starając się wesprzeć krajowy biznes. Moim zdaniem seria podwyżek obecnie z pewnością byłaby optymalnym rozwiązaniem, ponieważ pozwoliłaby się pozbyć sporej ilości niezdrowych długów, jednak w krótkim terminie okazałaby się pigułką zbyt gorzką, by można ją było przełknąć. Szereg podwyżek stóp wywarłby zatem negatywny wpływ nie tylko na inne państwa, ale i na same Stany – właśnie dlatego będziemy musieli jeszcze na nie długo poczekać.

Czego można się spodziewać na rynkach akcji UE w drugim półroczu 2011 r.?

Do rozwoju sytuacji w krótkim terminie podchodzimy ostrożnie z uwagi na niepewność dotyczącą Grecji oraz globalnego spowolnienia gospodarczego, jednak jeżeli zgodnie z naszymi oczekiwaniami Grecja po raz kolejny otrzyma program pomocowy, a spowolnienie wzrostu nie przekształci się w recesję, zachowamy względny optymizm w stosunku do akcji w strefie euro, spodziewając się w drugim półroczu wzrostu zbliżonego do 15%. W eurostrefie mamy sporo mocnych spółek, których wyceny ucierpiały zbyt mocno w rezultacie obaw związanych z zadłużeniem państwowym, ponieważ tylko część ich zysków pochodzi z obszaru unii monetarnej.