Uczestnicy protestu, idąc w stronę głównego stołecznego placu Puerta del Sol, na chwilę zatrzymali się przy ulicy prowadzącej do parlamentu, zagrodzonej jednak przez kordon policji. "Chodźmy do Kongresu (Deputowanych, niższej izby parlamentu)", "on nas nie reprezentuje" - krzyczało kilku uczestników marszu.

Już w sobotę kilkaset osób doszło do Madrytu w trwających miesiąc marszach z czterech miast Hiszpanii: Barcelony, Bilbao, Walencji i Kadyksu. Ludzie ci przebyli pieszo po kilkaset kilometrów - zauważa agencja AFP.

W stolicy dołączyli oni do innych "oburzonych": mieszkańców samego Madrytu, jak i pozostałych protestujących przybyłych z prowincji autokarami, czy samochodami.

Ruch "oburzonych", zwany także Ruchem 15 maja od daty jego zainicjowania, uważa się za obywatelski i apolityczny. Skupia przede wszystkim ludzi młodych, studentów, ale również emerytów, bezrobotnych i niezadowolonych z warunków pracy. "Oburzeni" protestują przeciwko rekordowemu bezrobociu, korupcji wśród polityków, domagają się też reformy systemu wyborczego.

Reklama

Dwa lata recesji zwiększyły bezrobocie w Hiszpanii do ponad 21 proc., co jest najwyższym wskaźnikiem w całej strefie euro, i dramatycznie pogorszyły sytuację finansową państwa.