PiS oraz PO w 2005 r. szły do wyborów po to, aby wspólnie utworzyć rząd. Koalicja, której nawet nadano nazwę (POPiS), miała wyczyścić polskie prawo z przepisów ułatwiających działanie nieformalnych układów i układzików. Miała tak zreformować państwo, by było w stanie uchwalać i egzekwować racjonalne prawo. Mieliśmy nadgonić dystans do najporządniej zorganizowanych państw Europy. Koalicja nie powstała. Zamiast przebudowywać państwo, wydawaliśmy pieniądze UE. Nie zreformowano nawet takich instytucji jak KRRiT. Owszem, stworzono CBA – czyli zamiast postawienia na nogi instytucji dotychczasowych (CBŚ, ABW), powołano dodatkową.
Przez dwa lata rządziło PiS z koalicjantami z piekła rodem. Zamiast usprawniania systemu mieliśmy chaotyczne ataki. W sprawie, która zakończyła się śmiercią Barbary Blidy, uderza przypadkowość działań. Nie było śledztwa w sprawie układu, które logicznie prowadziło do potężnych, a potem drugorzędnych figur polskiej polityki go tworzących. Było dochodzenie w sprawie przekrętów z fakturami w spółce węglowej i nagle spadła politykom PiS gwiazdka z nieba – główna podejrzana osadzona w areszcie wydobywczym wskazała na protektorkę, byłą minister budownictwa. Klaśnięto w ręce. Gdyby w innej sprawie wskazano jakąś inną ważną osobę, klaśnięto by w ręce tak samo. Nie chodziło o stworzenie przejrzystego prawa i sprawnego państwa. Chodziło o rybki szamoczące się w sieci, o tworzenie atmosfery wojny z patologiami. Patologii systemu nie zwalczy się jednak wojną, lecz codzienną mrówczą pracą na wielu, wielu odcinkach.
Cztery następne lata rządzi PO z PSL. Najpierw nagłośniono komisję Przyjazne Państwo oraz spodziewane, wspaniałe rezultaty działań minister Pitery. Potem PO zrobiła z braku reform swój atut. Wmawia nam, że lepiej jest, jak jest. Dorobek komisji Przyjazne Państwo okazał się bezużyteczny, prawo o lobbystach zostało zablokowane, ustawy i rozporządzenia zawierają niejasności, wypieszczone teksty procedur nawet w elitarnym pułku lotniczym traktowano niczym pobożne życzenia nieznających życia twórców regulaminów. Wprowadzenie nowego rozkładu jazdy pociągów kończy się porażką.
W 2005 r. rozbudzono apetyty wyborców na inną Polskę. PiS nie potrafiło tego apetytu zaspokoić. PO również. Konsekwencje bywają dramatyczne.
Reklama